29.11.06

Koniec dzieciństwa

Dzisiaj zmarł Leon Niemczyk. Aktor jakże mi znany z filmów mego dzieciństwa: Akademia Pana Kleksa, Szaleństwa Panny Ewy, Pierścień i Róża i wiele innych. Znany mi również z filmów lat młodzieńczych: Między ustami a brzegiem pucharu, Sztos.

Wielka szkoda. Wraz z nim odchodzi w niebyt również część mojego życia (i pewnie nie tylko mojego).

Fenomen sondaży

Kategorie: ,

Zawsze fascynował mnie fenomen polskich sondaży. Rzadko odzwierciedla prawdziwe preferencje polityczne Polaków. W sondażu dajemy poparcie jednemu ugrupowaniu/kandydatowi, natomiast w rzeczywistości robimy swoje. Ciekawe skąd to się bierze. Jedną z odpowiedzi udzielił G. Sartori w Teorii demokracji:
Różnica polega na tym, że specjalista przyzna się na ogół do ignorancji w innych dziedzinach, natomiast obywatel (każdy z nas) jest proszony o zajmowanie się polityką i pogrążony w ogólnej niekompetencji przestaje dostrzegać swoją własną. Różnica polega zatem na tym, że w innych strefach niewiedzy jesteśmy zniechęcani do przekraczania granicy, zaś w dziedzinie polityki zachęcają nas do tego. (s. 140)
Z drugiej strony Polacy są strasznie rozpolitykowani. Sądzę zatem, że Sartori nie do końca ma rację. Wprawdzie bycie rozpolitykowanym nie oznacza, że się na polityce znamy, ale jednak myślę, że wytłumaczenie może być inne. Dużą rolę odgrywa tu forma ankiety: jawna (typ sondażu ulicznego) jak i niejawna (anonimowe ankiety). Ponieważ ankieta jawna, to niezmiernie rzadki, okolicznościowy typ, występujący głównie w trakcie lub tuż przed wyborami, więc wynika bardziej z konformizmu społecznego. Anonimowy natomiast jest ciekawszy i przyjrzyjmy się jednemu z nich.
W sondażu przeprowadzonym dla "Rz" przez GfK Polonia w dniach 24- 26 listopada na pytanie: "Na które z ugrupowań oddałbyś swój głos?" padły następujące odpowiedzi: PiS 31 proc. (o 7 pkt. proc. więcej niż w poprzednim sondażu sprzed dwóch tygodni), PO - 28 proc. (-2), Lewica i Demokraci - 9 proc. (+2), Samoobrona - 8 proc. (-2), PSL - 4 proc. (-1), LPR - 4 proc. (+1). (źródło: Gazeta.pl)
Zaskakujące zjawisko, tym bardziej, że niedawno mieliśmy wybory, w których jasno opowiedzieliśmy się za frakcjami. Wyraźny skok PiSu i spadek PO jest w tym miejscu zastanawiający. Co wpłynęło na to, iż w dwa tygodnie tak zmieniły się preferencje wyborcze?

Spory i kłótnie
Jednym z powodów mogą być spięcia na linii Tusk-Rokita. Wprawdzie obydwaj temu zaprzeczają, jednakże napięcie jest widoczne. To, naturalnie, nie wpływa dobrze na wizerunek: jeżeli partia dzieli się co do udzielonego poparcia "obcemu" kandydatowi, to czy dojdą do porozumienia w kwestiach istotnych dla kraju? Wydaje się, że respondenci wyraźnie dają znak, iż partia powinna gadać jednym głosem.

Krajobraz polityczny i sojusze
Sondaże wskazują niezbicie, że LiD to trzecia siła polityczna. Widać też, że jej potencjał rośnie. Czy PO dobrze robi, że odcina się od współpracy z LiD? Moim zdaniem nie. Jeżeli nie chce z PiS, to z kim? Wychodzi, że pozostaje jej PSL. Ale czy to wystarczy? Moim zdaniem nie. Zresztą, gdyby rzeczywiście połączyła się z PSL, nie przeniósłbym na nią swego głosu. PSL nie odpowiada mi programowo. Chętniej widziałbym mariaż właśnie z centrolewicą (szczególnie z Demokratami, SLD nie odpowiada mi również).

Takie trwanie pomiędzy PiSuarem a LiDem w konsekwencji może odprowadzić lewą stronę elektoratu PO do tej ostatniej, natomiast prawa strona "przejdzie" do PiS. I czy właśnie powyższy sondaż Rzepy nie jest tego ilustracją.

Co do sondażu, to cieszy mnie spadek Samoobrony. Może wreszcie warchoły i pijanice odejdą w polityczny niebyt (poniżej 5%). Martwi mnie natomiast wzrost popularności LPR. Wprawdzie dalej są poniżej progu 5%, ale jednak odczuwają wzrost.

28.11.06

Logika według Jarosława

Kategorie:


W dzisiejszych Sygnałach dnia Jarosław Kaczyński przedstawia ciekawe rozumowanie. Wygląda na to, że mamy do czynienia z dwoma rodzajami logiki: antypisowska i jarosławowa. Zacznę do tej ostatniej. Cytat:
[...] Cóż, Kazimierz Marcinkiewicz, czyli PiS, przegrał tutaj z koalicją, która sięgała od Aleksandra Kwaśniewskiego, który powrócił do polityki przy okazji tych wyborów, po Donalda Tuska. Więc tego rodzaju przegrana niewielką różnicą w żadnym razie nie przynosi ujmy, bo to koalicja rzeczywiście potężna. Ale trzeba z tego wyciągnąć wnioski dwojakiego rodzaju. Po pierwsze te, które łączą się z faktem powstania tej koalicji, już takim zupełnie oczywistym.

A wnioski drugiego rodzaju to te, które odnoszą się do konieczności zastanawiania się nad tym, jak przemówić do elektoratu miejskiego. Bo, oczywiście, 46,5% poparcia w Warszawie to tak naprawdę jest bardzo dużo, a nie mało, tak że ci, którzy mówią: „Warszawa was nie lubi, Warszawa was nie znosi”, zgoła po prostu się w oczywisty sposób mylą. Prawie połowa czynnych politycznie warszawiaków najwyraźniej nas akceptuje. Ale jest też faktem, że tych, którzy nie akceptują, jest sporo, nawet bardzo sporo, i sądzę, że w niemałej mierze bierze się to z pewnego rodzaju nieporozumienia, to znaczy z tej kampanii, kampanii przeciw nam, kampanii zgoła niesłychanej, nieznanej w ciągu tego już przeszło siedemnastolecia i kampanii, która – jak się okazało – jest w niemałej mierze skuteczna.
Drugi akapit jest ciekawy "[...] 46,5% poparcia,[...] to tak naprawdę jest bardzo dużo [...]. Prawie połowa czynnych politycznie warszawiaków najwyraźniej nas akceptuje." Zastanawia mnie skąd Jarek wziął stwierdzenie, że prawie połowa warszawiaków popiera Marcinkiewicza? Według PKW w stolicy do urn poszło ponad 53% osób. To jest właśnie połowa czynnych politycznie warszawiaków. Teraz 46,5 % z 53% daje około 24,65%. Zatem można powiedzieć, że Marcinkiewicz i PiS został poparty przez co czwartego warszawiaka.

Najwyraźniej widać, że Jarosław się pociesza, bo jak sam mówi, "
że tych, którzy nie akceptują, jest sporo, nawet bardzo sporo". Tu dochodzimy do drugiej logiki, logiki antypisowskiej.
Znaczy antypisowska logika musi prowadzić do takiego zbliżenia. Jeżeli ktoś za cel polityki uznaje odsunięcie PiS-u od władzy albo – jak to się w chwilach szczerości mówi – po prostu zniszczenie PiS-u, no to droga prowadzi do SLD. Innej logiki tutaj po prostu nie ma.
Antypisowska polityka, to wszyscy przeciw PiS (sojusz PO z SLD i PSL). Do tego dochodzą łże-dziennikarze. Oni tworzą alternatywną rzeczywistość, która nijak się ma PiSuarowej. Premier chce, aby media (oczywiście dodaje, że chodzi o te prywatne) dały PiSuarowi/rządowi spokój. Jednym słowem mają nie komentować tego, co się dzieje. A jak wiemy dzieje się dobrze.

Wywiadu można posłuchać, ja zrobiłem to z ciekawością. Po pierwsze wskazał mi na pewną "wadę" Jarosława - popularnie zwany słowotok. Jest to tzw. afazja Wernickego, czyli w mowie chorego można dostrzec pewną strukturę gramatyczną
, która w przeważającej części sprawia wrażenia bezsensownej, jak np. "zgoła po prostu się w oczywisty sposób mylą", albo "w niemałej mierze bierze się to z pewnego rodzaju nieporozumienia, to znaczy z tej kampanii, kampanii przeciw nam, kampanii zgoła niesłychanej, nieznanej w ciągu tego już przeszło siedemnastolecia".

Wczoraj pisałem o anozognozji (nieświadomości choroby u chorego), która notabene też jest wynikiem uszkodzenia obszaru w mózgu (obszar Wernickego). Zatem te dwie dolegliwości mają to samo źródło. Nadto ta dolegliwość (uszkodzenie obszaru Wernickego) prowadzi do nieradzenia sobie w życiu, podejmowania błędnych decyzji i przede wszystkim pewnej anomalii emocjonalnej (brak emocji, której to brak tak naprawdę prowadzi do błędnych decyzji). A Jarek przyznaje się, że
Ja to wiem po sobie, bo bardzo często przypisuje mi się emocjonalne działanie wtedy, kiedy jest to działanie całkowicie przemyślane i zaplanowane. Może słuszne, może niesłuszne, ale na pewno nie emocjonalne, bez najmniejszego elementu emocjonalnego.
Czyżby Jarosław miał afazję Wernickego? Kiepsko się wysławia (słowotok), podejmuje błędne decyzje (np. koalicja), nie radzi sobie w życiu (mieszkanie u mamusi, brak partnera życiowego, brak życia towarzyskiego). Może spójrzmy inaczej na tego "męża" stanu, odrobinę empatycznie.

Antykoncepcji ciąg dalszy

Kategorie:




O pomysłach antykoncepcyjnych w wydaniu naturalnym, promowanym przez Kościół pisałem już wcześniej. Pomysł posła Piłki i Sobeckiej trafił widać na podatny grunt. Ministerstwo Zdrowia wpadło na genialny pomysł promowania antykoncepcji w szkołach ponadpodstawowych. W sumie pomysł pełen podziwu, bo wreszcie antykoncepcja trafi na forum młodzieży szkolnej. Ale nie tylko, spoty reklamowe trafią także do mediów, co zdziwiło wiceministra Piechę (PiS). Widać nie o wszystkim jest poinformowany.

A czego dotyczyć będą reklamy środków antykoncepcyjnych? Wydawać by się mogło, a przypominam, że żyjemy obecnie w XXI wieku, wydawać by się mogło, że przedstawiane będą metody zapobiegania ciąży, prezerwatywy, tabletki antykoncepcyjne oraz inne zdobycze (lepsze lub gorsze) współczesnej medycyny. Otóż nie, Ministerstwo Zdrowia promować będzie naturalny sposób, czyli kalendarzyki (sic!). Uczniowie, nauczyciele oraz widzowie i słuchacze będą bombardowani fantastycznymi właściwościami metod naturalnych.

Czy są skuteczne metody? Badania wskazują, że nie. Ale nawet, gdybyśmy nie posługiwali się badaniami, możemy sami dojść do przekonania co do skuteczności. Oto wywód "kanapowy":

Kościół katolicki jest przeciwko zapobieganiu ciąży. Etyka katolicka w pewnych wypadkach zabrania zabijania (chyba, że dotyczy to wiary, wtedy można wycinać w pień całe narody). usunięcie płodu w jakikolwiek sposób, to zbrodnia. Nie mniej jednak ta zbrodnicza instytucja dopuszcza antykoncepcję. Jak to możliwe? Odpowiedź może leżeć w skuteczności - jest po prostu mało skuteczna. "Chciałaś kobieto zapobiec ciąży, a się nie udało? Tak widać chciał Bóg." Ot i cała argumentacja Kościoła. (Notabene prawdopodobieństwo i niepewność, to dosyć istotne pojęcia antropologii kulturowej)

Dlaczego preferować coś, co jest nieskuteczne? Czy młodzież, która zawiedzie się na tej metodzie, nie straci całkowitego zaufania do antykoncepcji w ogóle? Komu na tym zależy? Na to ostatnie można dać odpowiedź - Kościołowi i wiernym katolskim nacjonalistom.

I tak w XXI wieku cofamy się do średniowiecza (wcześniej były lepsze metody antykoncepcji!). A Kościół katolicki mógłby posiadać slogan reklamowy: "Kościół katolicki. Na 2000 tysiące lat wstrzymaliśmy cywilizację"

27.11.06

Lektury Wojtka W.

Kategorie: ,




Zajrzałem do blogaska Pięknego Wojtusia, a tam ten, co to w dupę dostał od Gamoni i Krasnali reklamuje portale i to portale nie byle jakie. Jeden promuje miłość katolską i jest raczej nieciekawy. Za to drugi spowodował u mnie zakwasy mięśni brzucha. Myślę, że Monty Python znalazł poważną konkurencję. Adres tego kabaretu tutaj, a nazwa Pomoc Duchowa - portal katolicki.

Od razu witani jesteśmy takim oto tekstem: Matko Boża Różańcowa, módl się za nami. Niby nic dziwnego. Kliknąłem na zmiany na stronie, a tam: Modlitwa o uzyskanie pokory, Modlitwa o uzyskanie trzech cnót boskich, Prezentacja 'Tragedia w kopalni 'HALEMBA'', Modlitwy do sw. Dominika, Litania do sw. Dominika, Wymodlic, a nie kupic. I to ostatnie przykuło mą uwagę. Z tytułu wnosiłem, że katole nie kupują, tylko wypraszają u boga. Ale nie, artykuł jest na o wiele poważniejszy temat - Niepłodność i problemy z "pozyskaniem" potomstwa. Katolskie metody są zaiste ciekawe.

I tak istnieją dwie metody na posiadanie dziecka:
  • adopcja
  • modlitwa
Modlitwa jest najciekawsza, oto "smaczki":
Wiele par małżeńskich klęka wtedy i modli się: "Panie Boże, prosimy Cię o dziecko, lecz nie nasza, lecz Twoja wola niech się spełni"...

Pani Beata wyszła za mąż w 1985 r. Mijały lata, upragnione potomstwo nie pojawiało się. Wszystkie rady lekarzy, lekarstwa były bezskuteczne. - Byłam zniechęcona do życia i straciłam wszelką nadzieję na macierzyństwo - opowiada pani Beata. Wtedy małżonkowie zaczęli codziennie modlić się o dar życia. Pewnego dnia pani Beata spotkała na swojej drodze kapłana, któremu zwierzyła się ze swojego problemu, a ten powiedział jej krótko: "Módl się za wstawiennictwem bł. Karoliny Kózkówny".

Będąc w Zabawie modliłam się gorąco o wstawiennictwo bł. Karoliny u Pana Boga w sprawie naszego dziecka. Krótko potem córka zaszła w ciążę, promieniuje radością, którą dawno utraciła, planuje swe dalsze życie, kierując się głównie potrzebami dziecka, pragnie sprawdzić się jako dobra matka i tę największą rolę życiową dla kobiety, jaką jest macierzyństwo, dobrze wypełnić".
I pani Beata zaszła w ciążę. Ot tak, bez płciowego zbliżenia, cud! Niesamowite! Ale to nie wszystko. Błogosławiona Karolina Kózkówna z Zabawy może zawieść, ten katolicki hermes nie jest w stanie spełnić wszystkich próśb, wszystkich katolskich par. Czy pozostaje wówczas tradycyjny sposób? Czy musimy być wówczas na modłę zwierząt? Nie musimy, oto drugi sposób:
W sposób szczególny małżeństwom bezpłodnym pomaga św. Dominik. U sióstr dominikanek można otrzymać pasek św. Dominika i tekst modlitwy za jego wstawiennictwem. Dzięki tej pomocy na świat przyszło już wiele dzieci.

Pani Maria dowiedziała się o pasku św. Dominika właśnie z "Naszego Dziennika". Od razu napisała do sióstr dominikanek do Krakowa prośbę o dwa paski: dla córki Edyty oraz synowej Małgosi. Obie kilka miesięcy wcześniej poroniły dzieci.

- Siostry przesłały mi dwa paski oraz modlitewniki. Córka od razu założyła pasek i zaczęła się gorąco modlić. Pasek dałam także Małgosi. Po miesiącu chodzenia z paskiem Edyta była w stanie błogosławionym. Powiedziała to mojej synowej i ta po miesiącu także już nosiła w swoim łonie dziecko. 13 lipca br. córka urodziła Egona, a miesiąc później 13 sierpnia Małgosia - Adrianę - cieszy się pani Maria, stała Czytelniczka "Naszego Dziennika".

Jej córka Edyta dodaje: - Cuda zdarzają się tylko, kiedy się w nie wierzy. Dla kogoś postronnego i niewierzącego to wszystko będzie tylko zbiegiem okoliczności. Dla mnie pozostanie moim "małym cudem" św. Dominika. Cieszę się, że święci mogą mieć w naszym życiu tak duże znaczenie, jeśli się im tylko zaufa. A przecież zaufanie to jest właśnie to, czego Bóg od nas oczekuje - żebyśmy w pełni zaufali Jemu i Jego prowadzeniu nas przez życie. Siostry dominikanki mogą wiele opowiedzieć o dzieciach, które przyszły na świat dzięki wstawiennictwu św. Dominika. Takim przykładem jest także czteroletnia Dominika.

Fantastyczne! Ktoby pomyślał, taki pasek! Przecież medycyna może się schować. Tworzy się jakieś centra, ośrodki, gdzie specjaliści walczą z bezpłodnością, a tu proszę pasek od św. Dominika i ciach, po miesiącu dziecko! I nawet nie trzeba się "męczyć", pocić w plugawych zabawach.

Ale niejeden sceptyk podniesie głos: "Dobra, ale przecież wiadomo, że to nie działa!" Otóż drogi niedowiarku, wielce się mylisz! Czytaj dalej:
Siostry dominikanki nigdy nie odmawiają pomocy modlitewnej tym, którzy je o to proszą. Jak widać, wymodliły już niejedno dziecko. Ta "metoda" jest najskuteczniejsza - potrzeba tylko chęci, zaufania Panu Bogu, ofiarowania Mu swojego czasu i poddania się Jego woli. On jeden wie najlepiej, jaka droga jest dla nas najlepsza do uświęcenia.
I co? On jeden wie! Możliwości takiej metody są niesamowite! Już widzę te pary homoseksualne modlące się w zaciszu swych domostw o dziecko. I po miesiącu je mają!

Poseł Wierzejski zaiste ciekawą ma lekturę.

Na co cierpi Jarek?

Kategorie:




Przegrana Kazia M. rozwiązała jęzor premierowi K. Wczoraj w TVP1 wskazał winnych przegranej Marcinkiewicza. Jakby ktoś się nie domyślał, to chodzi o PO. Szkoda, że nie ma WSI, bo byłby kolejny winny. A tak kozłem ofiarnym została PO. Dlaczego akurat ona? Bo, jak powiedział
Ta wielka kampania antypisowska prowadzona przez kilkanaście miesięcy, jak się okazało zmobilizowała elektorat większych miast. Najwyraźniej z tą kampanią dużo łatwiej dotrzeć do tego elektoratu, niż do elektoratu mieszkającego w innych miejscach w kraju.
Czy to oznacza, że mieszkańcy miast są tak głupi, że dali się nabrać PO? Albo, że w najlepszym razie są ślepi, bowiem nie widzą prawdy. Jak stwierdził Jarosław, dali sobie wmówić, że w Polsce dzieje się źle. A przecież każdy wie, że jest dokładnie odwrotnie - w Polsce dzieje się dobrze. Jest cool.

Zastanawia mnie też, co Jarek miał na myśli mówiąc, iż chciał, aby Kazio wygrał wybory i osobiście podjął wszystkie potrzebne decyzje, żeby te szanse były jak największe. Co to znaczy? Jakie decyzje można podjąć, aby wygrać demokratyczne wybory? No, ale Jarkowi się nie udało, więc jego dalsze stwierdzenie, iż
Rok minął i jakoś demokracja w Polsce zagrożona nie jest. Ci, którzy mówili o takim zagrożeniu, kłamali świadomie
jest na miejscu. Podjął odpowiednie decyzje, żeby Marcinkiewicz pozostał w fotelu prezydenta Warszawy, no ale się nie udało, więc demokracja nie jest zagrożona. Jestem ciekaw, gdyby wybory samorządowe wygrał PiS czy i wówczas Jaro mógłby powiedzieć, że dalej mamy demokrację. Ale tego się nie dowiemy.

Naturalnie w Polsce jest dobrze, ale rok 2007 będzie jeszcze lepszy. Zobaczycie. Jarek tak powiedział. Teraz PiS będzie konsekwentnie realizował program, "wszystko to, co zaplanowano". Ciekawi mnie tylko, dlaczego akurat teraz, a nie przed rokiem? No ale może ma to coś wspólnego z tymi decyzjami. PiS przegrał wybory, więc musi zrealizować to, co zaplanował. Nie udało się to zrobić w sposób demokratyczny, więc zrobi to po swojemu. Pewnie "Szafa Lesiaka" pokaże drugie dno, albo ściankę. Niezbadane są wyroki PiSuaru.

Przed nami świetlana przyszłość Polski. Szkoda tylko, że jak to powiedział JK, wraca stare. No, ale Jarek ma na to sposób. Dlatego o przyszłość tego kraju bać się nie musimy, bo jest cool, a będzie tylko coller.

Postawa Jarka i PiSuaru przywołuje mi na myśl pewną chorobę - anozognozję. Neurolodzy określają ją jako niezdolność zdania sobie sprawy z własnej choroby. Jednym słowem chory nie jest świadomy tego, że jest chory. Nie przypomina Wam to PiSdzielców i ich hurraoptymizmu? Bo mnie tak.


Co z Kaziem?

Kategorie:


Kaziu wyleciał z warszawskiego ratusza na zbity pysk. I dobrze mu tak. Dosyć ciekawe są przyczyny wymieniane przez Kazia nt przegranej.
Marcinkiewicz uważa, że do jego porażki w stolicy przyczyniła się "fatalna pomyłka" - nocne telefony do 10 tys. mieszkańców Warszawy z prośbą o poparcie, a także poparcie b. prezydenta - Aleksandra Kwaśniewskiego i jednego z liderów Lewicy - Marka Borowskiego udzielone Hannie Gronkiewicz-Waltz. (źródło: Onet.pl )
A może po prostu warszawiacy nie chcieli Kazia? Sam Marcinkiewicz oczywiście nie bierze takiej sytuacji pod uwagę, bo jak to można nie chcieć Kazia? Przecież jest tak popularny. Widać w Warszawie to nie wystarcza.

Ciekawsze jednak pytanie to, co będzie teraz z Kaziem? Z rządu wyleciał, bo był zanadto samodzielny (sic!). Z ratusza wyleciał, bo go nie chcieli. Co biedny Kaziu pocznie? Money.pl wymienia kilka możliwości:
  • Marcinkiewicz jest wymieniany jako następca szefa resortu skarbu.
  • Jeśli Marcinkiewicz nie trafi do rządu może pokierować PKN Orlen lub zająć miejsce Leszka Balcerowicza w NBP.
  • Niedoszły prezydent Warszawy musi dostać odpowiedzialne zajęcie, aby nie mieć czasu i okazji do tworzenia grona buntowników.
Money.pl spekuluje dalej: Może zająć także stanowisko związane z gospodarką, albo zająć miejsce Fotygi.

Uważam jednak, że Orlen i NBP odpadają. W tej pierwszej organizacji błaznów nie potrzeba, a druga potrzebuje kogoś miernego, ale wiernego. Mierny Kaziu jest, ale niestety pamiętamy, że niezbyt wierny - czasem uda mu się wolnomyślicielstwo. NBP przypadnie najprawdopodobniej Gilowskiej, więc Kazimierz mógłby wypełnić ten wakat.

Portal odrzuca jednak zastąpienie Fotygi (ta jest pupilkiem Lecha oraz bliźniaki dogadały się, że psuciem wizerunku RP zajmie się Leszek). Jednak uważam, że Kazimierz byłby pasował na to stanowisko. Naturalnie nie wiadomo co gorsze, cicha Fotyga, czy rozgadany Marcinkiewicz. Ale rozumowanie może być takie, że jak Polacy go polubili, to polubią go i inni. Poza tym ma tam jakieś doświadczenie, jako Premier. Bywał w Europie, dawał rady np. Blairowi, no i zna kilka słów po angielsku. W zasadzie to jedno, ale może je trzykrotnie powtórzyć.

26.11.06

Medialne igrzyska

Kategorie:




Do wczoraj włącznie trwała żałoba narodowa, ogłoszona przez Lecha, w związku u wypadkami w "Halembie". Sam wypadek, w istocie swej tragiczny, zwrócił mą uwagę na kilka zjawisk.



Rozrywka
Ostatnie kilka dni przywiodło mi na myśl rzymskie igrzyska dla ludu. Pełne krwi i tragedii, po to by zabawiać obywateli. Nasze media poszły dokładnie w tym samym kierunku - spektakularne newsy ku uciesze gawiedzi. Oczywiście nic nie jest tak spektakularne, jak śmierć kilkunastu osób. Jak uwypuklić jeszcze bardziej ową rozrywkę? Należy wskazać podłoże śmierci: niskie zarobki, rzekome oszustwa w zakresie bezpieczeństwa, rzekomy brak fachowości, wyjątkowa oszczędność pracodawców (szli po sprzęt), itd. Aby spotęgować dramat, należy stopniować bezsensowność tragedii.

Poprawność polityczna
Co jednak, gdy się przesadzi w "rozrywaniu" widza? Otóż wprowadza się ścisłe przestrzeganie poprawności politycznej. Prezydent ogłosił żałobę, no to aż do bólu będziemy jej przestrzegać. Łączyć się w bólu. Modlić.

Rządowy żer
Na tym wszystkim korzysta rząd. Przecież przebywając w "Halembie" na "oczach" kamer i reporterów można coś powiedzieć, coś obiecać, pokazać się wreszcie. Okoliczności są nieistotne, ważna jest sama prezencja.

Jesteśmy k**wa lepsi
Gdy ktoś coś obieca rodziną ofiar, to można to przebić. Ot, taka licytacja miłosierdzia. Prezydent da kilkanaście, to minister da kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ktoś podeśle NIK i prokuraturę, inny wygłosi, że "źle się dzieje i trzeba coś z tym zrobić".

W jakim celu?
Zawsze w takich razach zadaję sobie pytanie, po co to wszystko? Dlaczego tyle zamieszania? Media mogą rozrywkę pokazać w inny sposób. Tragedii nie zbywa, jest wokół nas codziennie. Dochodzi z różnych stron, często neutralnych. Czy chodzi tylko o wywołanie emocji? To też można osiągnąć inaczej, nie tak pompatycznie.

I tu wydaje się, że dalsze konsekwencje biorą górę. Czy gdyby masowa komunikacja skupiła swą na Litwinience, rosyjskich środkach działania, łamaniu demokracji, itp., to mogłaby kontynuować swe dzieło? Otóż nie. A sprawa "Halemby" przycichnie, ale nie ucichnie. Przeprowadzi się dziennikarskie śledztwo, wskaże się winnych. Może kogoś ważnego się zepchnie na dół. Może coś jeszcze.

Czy to jest obłuda? Niektórzy mówią, że tak. Ja, że nie. Czy jest obłudą reklamowanie produktu, który jest kiepski? Tak jest z mediami. Przestrzeń informacyjną należy zapełnić, najlepiej sensacjami. Ludzie kochają sensacje, lubię się też wzruszać. Właśnie to próbują wypełnić środki masowego przekazu. Zwykły business.

W takich czasach przyszło nam żyć.

25.11.06

Giertych, kościół i ewolucja

Kategorie: ,




Zdaje się, że Maciej Nie-małpa Giertych jest osamotniony w walce przeciw ewolucji. Wprawdzie ma przy sobie jednego z przydupasów swego synalka, ale cóż to za pomoc. Przeciw herezjom tego profesora od siedmiu boleści stanął nawet tak uwielbiany przez niego Kościół katolski.

Rada Naukowa Episkopatu w swym dokumencie "Kościół wobec ewolucji" stwierdza, że ewolucja pozostaje w harmonii z wielkim planem Boga. Wprawdzie jest to krok ku ID (inteligentnemu projektowi), ale i tak stawia to Giertychowy bełkot w opozycji. Dlaczego zatem KK wydaje dokument, który godzi w wypowiedź jego fana? Może to zbieg okoliczności? Otóż nie:
Członkowie Rady już we wstępie dają do zrozumienia, że powodem wydania dokumentu jest zamieszanie wywołane przez europosła Macieja Giertycha, który w Brukseli propagował niedawno pogląd, że teorię ewolucji powinno się wycofać z programów nauczania.
Ciekawie, jak musi się czuć stary Giertych, gdy nawet to, co tak uwielbia pokazuje mu dupę.

Z drugiej strony ów dokument podcina gałąź Kościołowi, mianowicie twierdzi, że
biskupi krytykują przedstawicieli "fideistycznego kreacjonizmu, którzy interpretują dosłownie biblijne opowiadanie o stworzeniu świata i na tej podstawie kwestionują nauczanie o ewolucji w szkole".
Można zadać pytanie, skoro dzieło bytu, o którym wspominają semickie gusła nie należy interpretować dosłownie, to i samego Boga może też nie należy? Przy okazji dokumentu widać, że i papież jest omylny i nie do końca czai, co się w nauce dzieje. Otóż w 1996 r. powiedział: Nowe zdobycze nauki każą nam uznać, że teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą.

Jest to zwykły truizm. Oczywiście, że jakakolwiek teoria naukowa jest czymś więcej, niźli hipotezą. Najpierw jest zjawisko, potem stawia się hipotezę wyjaśniającą. Tę ostatnią potwierdza się doświadczalnie i uzyskuje tym samym tezę. Zbiór tez (a zatem potwierdzonych hipotez) składa się na system, czyli teorię. I taka jest teoria ewolucji - zbiór potwierdzonych hipotez (tez) wyjaśniających pochodzenie i rozwój życia na Ziemi.

Niemniej jednak podoba mi się postawa KK - całkowita separacja bzdur Giertycha.

23.11.06

O, eee, ce de?

Kategorie:

W kraju obowiązuje żałoba. Ale żałoba żałobą, a o czymś smarować trzeba. No więc posmaruję o Kaczyńskim. Eee, którym? To się zobaczy.

W listopadzie, tzn. teraz mija dziesiętnica przystąpienia Polski do OECD ( Organisation for Economic Co-operation and Development). Może to i dobrze, może i nie. Ale OECD zrzesza 30 najwyżej rozwiniętych państw świata o ustroju demokratycznym i gospodarce rynkowej. Musi więc być coś na rzeczy. I Polska właśnie do takiej gromadki 10 lat temu przystąpiła. A czyja to zasługa?

Teraz zaczną się wyliczenia. 10 lat temu, w listopadzie, to chyba Cimoszewicz? No, ale do OECD nie wchodzi się ot tak, więc proces zaczął się prawdopodobnie wcześniej. Zatem każdy wcześniejszy rząd dorzucił coś od siebie. Eeeee, nie znamy historii, co?

To, że Polska weszła do OECD jest zasługą Kaczyńskiego. Którego? Tego, to już nie wiadomo. Jarek tak powiedział:
Dziesięcioletnią obecność Polski w Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) uznajemy za nasz sukces

Nasz sukces, czyli Jarka i Leszka. Jak to dobrze, że oni są na miejscu. Dzięki nim mamy wszystko załatwione. Nawet II Wojnę światową dzięki nim wygraliśmy. No i zasiedliśmy wśród narodów cywilizowanych, gdy w 966 roku Mieszko chrzcił się. Dzięki Jarek, dzięki Lechu.

Kaziu zrobił sobie antyreklamę

Kategorie:

Jak widzę Kazia, to od razu bierze mnie na wymioty. No ale wygląd wyglądem, nie każdy ma facjatę Kurskiego czy Wierzejskiego. Takiego go Pan Giertych stworzył i nic na to nie poradzimy. Zresztą argument ad personam nie jest żadnym argumentem.

Jak czytam Kazia, na jego blogu, to mnie od razu cholera bierze, dopiero później wymioty. Takich bzdur typowo pod publikę to nikt chyba nie jest w stanie wypocić. Ponadto czy Kaziu potrafi w ogóle pisać? No ale to też nie jest argument ad rem.

Jak słyszę Kazia, to właściwie nie wiem czy najpierw rzygnąć, a dopiero później walnąć sobie w łeb, czy od razu walnąć w łeb i mieć spokój. Kaziu duby smalone bredzi, jak go tam w tym PiSuarze wyszkolono. Więc chyba nie powinienem mieć bezpośrednio do niego pretensji. Ale fakt jest faktem - słuchać go to nie jest miłe zajęcie. Chyba wolałbym upajać się skrzypieniem kredy na tablicy, zmarzniętego śniegu pod moimi stopami.

Ciekawe czy u innych objawia się podobna awersja to p.o. komisarza Wa-wy. Jeśli tak, to nie licho musieli się wkurzyć, gdy między 21 a 6 rano usłyszeli tego PiSdzielca w słuchawce.

Kazio, jak znawcę dobrodziejstw techniki przystało, zaangażował firmę telemarketingową, która wydzwaniała do mieszkańców stolicy. A robiła to 24h na dobę. Kaziu się teraz kaja, a ja muszę pogratulować pracownikowi za sabotaż. Brawo! Tylko, gdyby jeszcze Kaziu za to wyleciał z ratusza na zbity pysk, to byłoby ciekawsze.

22.11.06

Informator dla emigrantów

Kategorie:

Kiedy swego czasu porzuciłem Polskę dla sławy, zabawy i innych rzeczy, miałem w kieszeni "informator" o starych wygach, którzy siedzą w Anglii wystarczająco długo, aby w razie czego mogli zaoferować Insurance Number (takie były czasy ;), wiza też w tedy była). Miałem adresy znajomych, którzy w potrzebie przenocowali by mnie. Miałem adresy ambasady, konsulatu. Były adresy koledżów i szkół językowych. Informator się z czasem powiększał.

Dziś emigrant ma klawe życie. Nie dość, że rząd zaczyna się o niego troszczyć (w III rP rząd miał nas w dupie), to jeszcze inne organizacje dorzucają swoją pomoc.

I tak powstał jeden z informatorów, który gromadzi w sobie wszystko to, co niezbędne. Nie znajdziecie w nim bzdur, a tylko praktyczne wskazówki. A, co w sobie zawiera? Spójrzcie:
Obok dwujęzycznej (polsko-angielskiej, polsko-niemieckiej, polsko- francuskiej) wersji tekstu mszy św. zawierają one również adresy kościołów, w których sprawowana jest Eucharystia w języku polskim wraz z wykazem dni tygodnia i godzin ich odprawiania, a także wiele praktycznych adresów dla emigrantów.

Ten nad wyraz praktyczny informator wydawany jest przez Wydawnictwo Diecezji Tarnowskiej "Biblos". Nie ma wskazówek czy można iść do lekarza i na jakiej zasadzie się to odbywa. Nie ma praw, nie ma nic. Zresztą to nie potrzebne. Jak się źle poczujesz, to możesz zerknąć do informatora, odnaleźć najbliższy kościół i pomodlić się. Z depresją do konfesjonału, na pewno znajdziesz tam tłumaczenie swej spowiedzi. Grzechy zostaną wybaczone, walniesz dwie zdrowaśki i po depresji.

Jak będziesz szukał pracy, to może społecznie trzaśniesz coś w najbliższej świątyni. A jak zaczniesz przymierać głodem, może proboszcz coś ci uszczknie ze stołu.

Dzisiaj emigrant ma naprawdę ułatwione życie.

Przydupasy Giertycha

Kategorie: ,

Ledwo usłyszeliśmy, jak to Samoobrona załatwia ciepłe posadki swym pociechom (wczorajsza sprawa wicemarszałek i jej córeczki), a tu Giertych szaleje w swym ministerstwie.

Wiadomo, że jeśli jesteś osobą dobrze wykształconą, posiadasz długoletnie wykształcenie, ba znasz nawet języki obce, to pracy w MEN-ie nie otrzymasz.

Rzeczpospolita podaje "dane techniczne" nowych, giertychowych przydupasów:
Najważniejszym Departamentem Kształcenia Ogólnego (tam decyduje się np. o zasadach matury) kieruje obecnie dobra znajoma Romana Giertycha, która wcześniej była dyrektorką szkoły podstawowej. Zaś na czele Departamentu Współpracy Międzynarodowej stanął człowiek nie władający żadnym językiem obcym. Stanowisko wicedyrektora Departamentu Młodzieży zajął nauczyciel wf i właściciel firmy organizującej zawody w paintballu.


A zatem mierny, ale wierny. Języki niech pozostaną dalej obce, bądź "profesorem" od wuefu, a stołek jest twój.

Nie zgodzę się tylko co do osoby kierującej Departamentem Kształcenia Ogólnego. Jak ta była dyrektor podstawówki nie ma doświadczenia z maturą. Na pewno ją zdawała i to pomyślnie. To już przecie coś. Zresztą, kto jak nie ćwok od wuefu zna się lepiej na młodzieży? A po co szefowi Departamentu Współpracy Międzynarodowej język obcy? Czy Polska uczestniczy w jakieś współpracy międzynarodowej? Jeśli tak, to szybko się to zmieni! Nam takich rzeczy niepotrzeba! IV erpe jest zajebista i nie będą obcy z nami współpracować! Przecie Jarek cały czas zapowiada, że wyczyści Polskę z konfidentów.

21.11.06

Kłopoty techniczne

Niestety muszę zaprzestać na kilka dni blogowania z przyczyn technicznych. Choć większość trudności dotyka mnie, a nie Was to jednak, jak niektórzy zapewne zauważyli nie działa RSS.

Zastanawiam się nad przejściem na inny serwer, co może właśnie potrwać kilka dni.

Przepraszam i pozdrawiam wszystkich tutaj wpadających.

19.11.06

Niemiecki dzień żałoby

Kategorie:


Dzisiaj, 19.11 przebiega Narodowy Dzień Żałoby w Niemczech. Całkiem przypadkiem, naprawdę, pojechałem, do oddalonego ode mnie niecałe 6 km. obozu koncentracyjnego Dachau. Właściwie przypadkiem, choć mieszkam w pobliżu drugi rok, postanowiłem zwiedzić pierwowzór Oświęcimia i Treblinki. Nie zieje przerażeniem jak nasze ridzime KaZety, wszystko jest tu poprawne politycznie. Zapewne ze względu na to, iż Dachau został przemianowany na obóz uchodźców i zamknięty ostatecznie w 1965 roku.

Znam historię Niemiec i to z pierwszej ręki - od Niemców. Dlatego tak mnie rozśmieszył Narodowy Dzień Żałoby w Niemczech. Tych trzech opozycjonistów tzw. Geschwister Scholl (Rodzeństwo Scholl i ktoś) miałoby być wyzwoleniem Niemiec? Oczywiście już sami Niemcy wiedzą, że to bzdura wierutna. Dlatego dzień żałoby dotyczy tylko I Wojny światowej.

Niemniej jednak otwieram się na niemieckie pojednanie. Zbyt wielu Niemców również cierpiało. A, że Niemcy z reguły są tchórzami, więc należy im także współczuć. Jako Ślązak nie przyjmuję jednak wyłączność na niemieckość Śląska, co chcą niektórzy. Ten był od dawien dawna polsko-niemiecko-czesko-żydowski. I niech tak zostanie. A jakoś większość Niemców pochodzących z tamtych okolic (Wrocław i to, co zwie się dziś Dolny Śląsk) nie zgłasza pretensji do niemieckości tego regionu.

Gruzja vs. Rosja

Kategorie::


Rosja jest o krok od wstąpienia do WTO (World Trade Organization - światowej organizacji handlu) właśnie USA podpisały w Hanoi (stolica Wietnamu) porozumienie w sprawie członkowstwa Rosji w WTO przy okazji szczytu organizacji Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC). Jednak Gruzja może przedstawić veto. I bardo dobrze. Z przyczyn osobistych stoję całą swoją osobą przy Gruzji. A jako Polak byłbym optował za vetem Polski. Niech Polska pokaże, że sprawy Gruzji są jej nieobojątne.

Liberum veto

Kategorie:: ,


No i Europa podzieliła się na tych, co sprawy Polski rozumieją oraz na tych, co są jej przeciwni. A tymczasem Rosja zaciera ręce z zadowolenia.
Podzielenie Europy dla Putina jest niezwykle korzystne. Łatwiej jest taką manipulować. Ale, gdy przyglądam się temu "strategicznym okiem" muszę przyznać, że Kaczyński (jeden z drugim) postawili na "odpowiedniego konia".

Blokowanie rozmów da wiele do myślenia Unii. Oczywiście padają kontrargumenty, że RP kieruje się partykularyzmami. Owszem, nie należy temu zaprzeczać, lecz zapytać, które państwo UE nie kieruje się własnymi interesami? Wszyscy stali się nagle altruistami. To dopiero bzdura.

Rosja potrzebuje Unii, a tej potrzebna jest Rosja z jej gazem, ropą i 150 mln. rynkiem. Obopólna symbioza. Jednak Rosji woli dyktować warunki nie dając nic w zamian. Ciężko mi to powiedzieć, ale strategia Kaczyńskich podoba mi się. Wprawdzie swe twarde stanowisko powinni jeszcze raz przemyśleć. Ono nie doprowadzi do konsensu. Rosja widząc sprzeciw powoli ustępuje, teraz jest odpowiedni moment na Polskę. Dobrym ruchem moglibyśmy pokazać, że naprawdę zależy nam dobrych stosunkach z Rosją. Spieramy się nie ze względów historyczno-politycznych, a pragmatyczno-ekonomicznych. Ale czy Kaczyńscy zdołają tę subtelną różnicę dostrzec? Dla Polski byłoby lepiej, gdyby ją dostrzegli i wykorzystali. Znając ich możemy mieć poważne wątpliwości.

18.11.06

Badania naukowe w polskim wykonaniu

Kategorie:


Pewnie każdy z nas pamięta niedawne zamieszanie wywołane skandaliczną wypowiedzią niekompetentnego urzędnika MEN Orzechowskiego. Ten pachołek teologii zakwestionował teorię ewolucji. A jego szef Giertych Roman zapowiedział nauczanie darwinizmu jako jednej z koncepcji powstania życia na Ziemi. Po tym polscy naukowcy wystosowali list protestacyjny i sprawa ucichła.

Osobiście ów list nie zrobił na mnie żadnego wrażenia i nie podpisałbym się pod nim. Nie jest merytoryczny, nie jest naukowy. Zresztą, jak pokazuje historia, listy otwarte i protestacyjne w IV erpe znaczą niewiele, albo nic. Nauka posiada wiele instrumentów, aby potwierdzić własną tezę. Jednak żaden z nich nie został "zaprzęgnięty". Co, moim zdaniem, stawia ten list w niezbyt korzystnym, a wręcz nienaukowym świetle.

Jednak wraz z kreacjonistyczną kontrowersją na polskiej scenie badawczej pojawił się nowy nurt - badania opinii publicznej. TNS OBOP przeprowadził sondaż co do adekwatności kreacjonizmu lub ewolucjonizmu (to już drugi takie badania po niechlubnej wypowiedzi Orzechowskiego, a właściwie trzeci, bowiem jeszcze jedna ankieta została przeprowadzona przez w którąś stację radiową). Z tych badań wynika, że ludzie jednak są za ewolucją (ponad 50%).

Tym samym kamień spadł mi z serca. Może jeszcze przeprowadzimy referendum, aby każdy mógł się wypowiedzieć w co wierzy, w stworzenie życia przez boga, czy może wierzy w ewolucję. Bowiem takie sondaże na niczym innym nie polegają. W ankiecie przeprowadzonej w radio, nikt racjonalnie nie mógł uzasadnić dlaczego życie ewoluuje od form prostych do złożonych. Część wypowiedzi wypadała jak wyznanie wiary ateisty. Z tym, że kwestie religijne zastąpione zostały nauką.

Zamiast pisać otwarte listy lepiej akademicy przyczyniliby się do propagowania teorii ewolucji. Lepiej wyjaśniliby zachodzące procesy, ludziom tego potrzeba, bo niewielu zdaje sobie sprawę na czym to polega. W grupie tych 53% osób uznających ewolucjonizm z pewnością jest spora grupa, która uważa się za oświeconych, więc nie może optować za kreacjonizmem. Ale czy różnią się oni czymś od tych ostatnich? Raczej nie i jedni i drudzy wierzą, a tylko istota wiary się różni.

16.11.06

Polityczna ewangelia

Kategorie:



Nie, nie będzie religijnie. Choć można powiedzieć, że lamenty blogosfery zostały wysłuchane. Wybory przyniosły dobrą nowinę - LPR i Samoobrona zepchnięte zostały na polityczny margines. Jak dalej pójdzie w tę dobrą stronę, to przyjdzie tym nazistowsko-populistycznym partiom wegetować poza sceną polityczną. I dobrze należało się im. Już bardziej uśmiecha nam się widzieć krasnoludki czy gamonie, niż Pięknego Wojtusia ze swymi nietolerancyjnymi i kretyńskimi ideami. LPR-owskiej nowomowie mówimy stanowcze nie!

Minione wybory zmieniły układ sił w koalicji. Teraz to nie Andrzej Warhoł Lepper dyktuje warunki, a wierna kopia Lecha Kaczyńskiego. Czy rząd w takim wydaniu przetrwa? J. Staniszkis twierdzi, że nie. PiS i PO dogadają się w Sejmie, bo SO i LPR są dla jedynie słusznej partii destrukcyjne. Osobiście wątpię w takie złączenie. Dla PiSuaru dotychczasowa symbioza, być może odrobinę destrukcyjna, teraz nabrała kolorytu.

Andrew Warhoł nie pozbędzie się raz otrzymanej władzy, nie zrobi tego też Romek Edukator. PiS będzie mógł swobodnie nimi manewrować. PO zaś wiele by straciła na wejściu do koalicji (zamiast SO i LPR). Dla niej lepiej jest być w opozycji, niż rządzić. Tak bezpiecznie uskłada kapitał polityczny, a przy rządzeniu by się spaliła.Tego w Polsce nikt dobrze robić nie potrafi.

13.11.06

Giertych, Gier... ty... ch...

Kategorie: ,

Wybory samorządowe pokazały, że akcje Romana na rzecz bezpiecznej szkoły, to nie wszystko, co potrzeba ludziom. Program "Zero tolerancji" wywołał wiele emocji. Zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. W gruncie rzeczy idea jest niczego sobie - ograniczenie przemocy. Tylko czy ten program jest wystarczająco przemyślany? Jednym z punktów, który powinien zostać zrewidowany to kwestia ośrodków wsparcia wychowawczego.

Separacja od społeczności szkolnej może mieć negatywny wpływ na dalszy rozwój wychowanka. Przede wszystkim poprzez taka społeczna ekskluzja prowadzi do osłabienia mechanizmu podejmowania decyzji oraz pogarsza zdolności nauki. Do takich wniosków doszli psychologowie z Uniwersytetu Georgia oraz Stanowego Uniwersytetu w San Diego.

Czy zatem za grzechy młodości wychowankowie będą musieli dwa razy płacić? Raz poprzez usunięcie ich ze szkoły, a dwa poprzez celowe wywołanie tym posunięciem u nich "ułomności" w podejmowaniu decyzji oraz zmniejszeniu zdolności poznawczych. Czy to jest warte takiej ceny, panie Giertych.

Moim zdaniem nie. Brak tolerancji w sprawie przemocy to jedno, a skrzywianie uczniów to drugie. No, ale według Wierzejskiego wszelkie demokratyczne podejście godzi w nauki Kościoła jest antychrześcijańskie, więc po co to jeszcze raz przemyśleć? Myślenie nie jest mocną stroną ani Giertycha, ani LPR.

Wspieranie rodziny to rzecz święta

Kategorie:

No i po wyborach. Gratuluję panu Dutkiewiczowi wygranej i moim krajanom właściwego wyboru. Prawie z 90% poparciem społeczności wygrał we Wrocławiu. Z jednej strony "przewidywałem" bardziej sromotną porażkę PiSdzielców. Z drugiej potwierdziły się moje przewidywania, co do rozkładu preferencji wyborczych w polskim społeczeństwie.

Wczoraj oglądałem program o afgańskich kobietach dokonujących samopalenia. Straszne. Przez cały prawie dokument padało pytanie o przyczyny. Nikt nie potrafił odpowiedzieć, nieśmiało mówiono o tym, jako akcie protestu, rozpaczy czy zwrócenia uwagi. Te przerażające "akty rozpaczy" potwierdzają hipotezę, którą nie tak dawno wygłosiłem na Uniwersytecie Monachijskim, iż tam, gdzie dominuje religijne wyobrażenie świata, nie ma sensu poznawać alternatywy. Świat i porządek jest dany, więc po co szukać czegoś innego. Ale czy to tylko dotyka społeczeństwa islamskie? Raczej nie.

Polska też nie jest daleka. W Działdowie zmarła kobieta przy porodzie. Urodziła 12 dziecko! Miała 37 lat. Czy tak będzie wyglądać Narodowy Program Wspierania Rodziny? Czy zakaz antykoncepcji doprowadzi do dalszych tragedii? Czy wspaniałomyślnie LPR, z duchem swego hasła "Zawsze po stronie kobiet", ograniczy kopulację? Powiedzmy do jednego stosunku rocznie, lub nawet rzadziej, bo naturalne środki, jakie nasz debilny rząd z zacofanym Kościołem proponuje przeobrażą ten jeden raz w ciążę.

Strach pomyśleć dokąd ta Polska zmierza. Z drugiej strony ciekawe czy zachodnie media będą robiły kiedyś takie wstrząsające dokumenty o Polsce. Czy Europejczycy siedząc wygodnie w fotelach też będą zastanawiać się dlaczego ci Polacy nie korzystają z antykoncepcji?

12.11.06

Mam w dupie retorykę sukcesu

 Kategorie: ,

Wczorajszy Dzień Niepodległości, tak ważny dla Polskiej historii (to czy jesteśmy patriotami to inna kwestia), nie mógł obyć się bez akcentów walki partyjnej. Znów czepiam się czegoś? Przecież wszystko jest cool. Co ja mogę o tym wiedzieć, przecież wyemigrowałem razem z tymi 1,1 mln. osobami z najlepszego z możliwych krajów. Z państwa, w którym, jako jedynym, układ się rozkłada i..., nic innego się nie robi.

Właśnie dlaczego w Polsce nic się nie robi, tylko straszy opozycję "szafą Lesiaka", tzn. walczy z układem. Ach, zapomniałbym jeszcze pięknie się przemawia. No może niezbyt pięknie, ale za to słusznie. W końcu rządzi jedynie słuszna partia, której drugą bronią jest retoryka sukcesu. "Retoryka sukcesu" to zwykły eufemizm dla określenia starego słowa o brzydkiej konotacji - propagandy.

Wierna kopia Jarosława, jak zwykle nie zaskoczyła mnie niczym nowym. Przemówienie mierne, dykcja pozostawia wiele do życzenia. Słowa wyświechtane, zwroty zużyte. Innymi słowy Polska
rozwija się szybko, spada bezrobocie i przestępczość.
Już tyle zostało powiedziane na ten temat spadku bezrobocia i szybkiego rozwoju, że dalsze pisanie nie ma sensu (szerzej analizowałem to we wpisie Studniówka Kaczorka). A jednak Lech K. chyba o tym nie słyszał i powtarza swą mantrę. Ale prawdziwym brylantem przemówienia było:
nam niejednokrotnie brakuje porozumienia w sprawach najważniejszych. W tych właśnie najważniejszych sprawach związanych z bytem naszego narodu, z prawidłowym funkcjonowaniem naszego państwa, niezależnie od różnic politycznych, które są rzeczą normalną, powinniśmy się potrafić porozumieć
No bo co to oznacza, że tylko PiS i reszta hołoty walczę o tę Polskę, żeby coś z niej było? Żeby nie było aborcji, żeby więcej katolskich patriotów się rodziło. Żeby w szkole było "Zero tolerancji" (Giertych pewnie chce tego dla wszystkiego, dla innego koloru, innego wyznania, płci, orientacji seksualnej, etc.). Żeby nie było było opozycji, bo z nią nie można się dogadać. A co robi reszta w tym czasie? Nic, tylko przeszkadza i na dodatek nie może się porozumieć z rządem.

Powinniśmy się potrafić porozumieć, czyli niech wszyscy mówią naszym językiem (językiem PiS - przyp. mackubat), niech mają te same myśli (co PiS), niech nas popierają (nas - PiS). A fe, dlatego mam gdzieś tę propagandę. Tę chorą retorykę pseudo-sukcesu.

W Polsce jest źle i wcale się nie poprawia. Wręcz przeciwnie. Mam tylko nadzieję, że aż tak źle nie będzie:


11.11.06

Przebudzenie nacjonalizmu

Kategorie:

Cisza wyborcza i Dzień Niepodległości spowodowały u mnie nudę medialną, dlatego postanowiłem udać się do mego ulubionego sklepu, prowadzonego przez Chińczyków. Na przeciw "ulubienca" zobaczylem nowo otwarty "szop" z artykulami z Bałkanów. Zaciekawiło mnie, tym bardziej, że stanęły mi przed oczyma świetne pasztety i białe sery chorwackie, skierowałem więc swe kroki w tamtą stronę. Sklep prowadzony przez Chorwata klientelę miał głównie "Jugosłowiańską", no i Polaka. W sumie nic dziwnego, Niemcy, a przede wszystkim Bawarczycy uznają tylko kuchnię rodzimą i wszystko to, co można kupić za grosze (czyt. centy). Nie wiedzą co tracą. To wszystko przywołało mi ostatnie zamieszanie związane z prawicowym ekstremizmem.

Neonazistowska partia NPD (odniosła sukces wyborczy w Maklemburg-Vorpommern, Północno-wschodnie Niemcy) może zorganizować zjazd w Berlinie, tak zdecydował niemiecki sąd. To z jednej strony zaskakujące, a z drugiej nie. Skoro może istnieć taka partia, to dlaczego nie może się zbierać na zjazdach. Wszystko się dzieje we wschodnich Niemczech, więc obraz ksenofobicznego "DDR-owca" pozostaje niezachwiany. Ale to złudny obraz, w dodatku zadający kłam rzeczywistości.

Otóż sytuacja jest odwrotna. Skrajnie prawicowe poglądy są przeważające w zachodnich Niemczech. Według badań wykonanych na zlecenie Fundacji Eberta, aż 9,1% Niemców zachodnich przyznaje się do ekstremizmu prawicowego, a byłym DDR 6,6%. W "lepszych" Niemczech Bawaria jest najbardziej ekstremistyczna (tam też dominuje katolicyzm). Również w brew powszechnej opinii, to na zachodzie prawicowe partie mają większy potencjalny elektorat. Ciekawe, że tylko rząd Saksonii (wschodnie Niemcy) ogłosił bezwzględny brak tolerancji dla ruchu neonazistowskiego.

Ale to nie koniec sensacji. Co siódmy Niemiec uważa swój naród, jako z natury lepszy od innych. 15% chce, aby Niemcami rządził silny przywódca - Führer. 26& pragnie, aby w Niemczech istniała jedna partia ucieleśniająca wspólnotę narodową.

Jeżeli chodzi o obcokrajowców, to gorzej wypadają wschodni Niemcy (Ossie) - 44% uważa, że przyjeżdżają po to, aby korzystać z pomocy socjalnej. Na zachodzie uważa tak 35%. No cóż Wschód jest bardziej zazdrosny, w końcu to ich konkurencja. Na zachodzie ponad 31% jest nastawiona antysemicko (na wschodzie 15%).

I na zakończenie tej statystyki:
Ponad 9% mieszkańców landów zachodnich (5% wschodnich) sądzi, że w historiografii przesadza się w przedstawianiu zbrodni nazistowskich, a 11,6% Niemców na zachodzie (na wschodzie 8,7%) skłonnych jest dopatrywać się także dobrych stron narodowego socjalizmu.
Zatrważające statystyki, które z czasem będą się rosnąć. Po pierwsze wykształceni Niemcy wyjeżdżają, twierdząc, że w swym kraju nie znajdą pracy. Pozostaną więc "nieudacznicy" i ci, którzy mają dobrą pracę. Ci pierwszy bądą konkurować z obcokrajowcmi o beneficja socjalne oraz wydawać swe "socjałki" w sklepach, usługach zdominowanych przez obcokrajowców. Co naturalnie pogłębi niechęć jeszcze bardziej.

Drudzy, z kolei będą mieć za podwładnych obcokrajowców, z braku rodzimych fachowców, którzy wyjechali. Powiększy się zatem ich szowinizm i pogląd, że Niemcy górują ponad innymi narodami.

Z innej strony powstaje ekstrmizm islamski. Tak powszechni wNiemczech Turcy nie chcą, a często nie mogą się zintegrować. Ale to już inny problem. Tymczasem bałkańskie i azjatyckie produkty są świetne i smaczne. A obsługa rozbrajająco miła. Po cóż zatem chodzić do niemieckich sklepów?

10.11.06

Kandydat na prezydenta Białegostoku c.d.

Kategorie::

Pan Krzysztof Kononowicz przedstawia radykalną wizję miasta. Młodzież powinna się bać.

Z czym do wyborów

Kategorie:

Ostatni dzień agitacji wyborczych, przynajmniej dla niektórych (PiS ma fory i cisza przedwyborcza ich niedotyczy). Jeszcze raz zachęcam do wzięcia udziału.

Przejrzałem niektóre hasła wyborcze i rozbawiło mnie to stworzone przez LPR. Piękny Wojtuś Wierzejski tak o nim mówi:
kompleksowy program wspierania rodziny - "Zawsze po stronie kobiet"
Zawsze po stronie kobiet! Nawet przez chwilę nabrałem się na tę troskliwość. Wojtek wspomin "becikowe", wporządku, może być. Następnie I pedał IV RP dookreśla, co to znaczy być po stronie kobiet. A znaczy to ni mniej ni więcej, jak Narodowy Program Wspierania Rodziny. Otóż to przede wszystkim znaczy, że
Niedopuszczalne jest szerzenie ideologii usprawiedliwiającej rozwody, antykoncepcję, sterylizację, prostytucję, pornografię, pedofilię czy różne zboczenia seksualne. Bez ochrony moralnej sfery kultury nie obroni się rodziny i wszelkie hasła o popieraniu rodziny staną się żałosną farsą. Ludzie zaś, którzy propagują antyrodzinne ideologie, winni odpowiadać za wykroczenie przeciw ludzkości.
Mąż cię bije? Masz pecha. Jesteś psychicznie maltretowany przez żonę, masz pecha. To wszystko jest nieważne. Ważne jest, że będą nowe Polaki, nowi patrioci, prawdziwe dzieci IV RP. A pornografia i prostytucja będą istnieć dalej, jak świat światem. Nie rozumiem tylko dlaczego by, tego ostatniego nie ucywilizować poprzez całkowitą leglizację. Zyskaliby zarówno oferenci, jak klienci.

Acha, zapomniałbym jeszcze o aborcji. Kobieta została zgwałcona, no cóż ma pecha. Płód zagraża życiu matki, niech się dzieje, co chce. To jest prawdziwy program Zawsze po stronie kobiet. Tylko, gdzie jest kobieta? Być może kobieta jest ucieleśniona w posłance Sobeckiej? No cóż tego Wojtek nie tłumaczy.

PiS oczywiście z hasłem "Czyny, nie słowa". Ciekawe czy doczekam się tych czynów, a przynajmniej czynów przemyślanych. Na razie mamy tylko słowa (czyt. pierd*****e).

Na koniec jeszcze humor (?). Dziś powszechnie znany pan K. Kononowicz, kandydat na prezydenta Białegostoku. Wczoraj zwijałem się ze śmiechu, ale po przeczytaniu jeszcze wywiadu zmieniłem zdanie. Ten człowiek pomimo wad, rzeczywiście wierzy w swój program. Naturalnie nie nadaje się na prezydenta, ale żal mi go. Gdyby wygrał, rzeczywistość by go przytłoczyła. Oddajmy słowo panu Kononowiczowi (respect!):



I wywiad z kandydatem.

9.11.06

Mamy was gdzieś nieudaczniki!

Kategorie: ,

Lech I Chorobliwy Kaczyński vel kartofel od kilku dni przebywający na Wyspach Brytyjskich pokazuje, co myśli o swych rodakach ma obczyźnie. Może "myśli", to niezbyt fortunne słowo w odniesieniu do Leszka. Jak by nie było opinia jest następująca: Mamy was teraz w dupie nieudaczniki, ale za jakiś czas, frajerzy, będziecie Polsce potrzebni.

Wprawdzie mnie to nie dotyczy, bo nie jestem na emigracji w Wlk. Brytanii, a w Niemczech (nie jestem więc nieudacznikiem, hurraaa!), ale i tak czuję się oburzony. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że ci, co pozostali w Polsce, to nieudaczniki. Ale byłby to taki sam fałsz.

Można teraz zapytać czy akcja, o której trąbią Kaczyńscy, że pomogą rodakom na emigracji, czemu ma służyć? Co to za pomoc, skoro interesu Polaków na Wyspach broni... rząd brytyjski, mówiąc, iż do ich kraju przyjechało wielu fachowców, z których są zadowoleni?

Coś jest nie tak. Ciekawe czy po takim afroncie jeszcze ktoś będzie chciał do Polski wrócić. Ja, nie!

Addendum (09.11.2006, 15:45)

Prasa podaje, a prezydent potwierdza, że doszło do błędnego tłumczenia. Brytyjskie media masońsko-liberalno-lewacko-obce, należące do układu wykzały się niesamowitą niekompetencją. Rzekomo Lech Kaczyński miał powiedzieć, że polscy emigranci są nieudolni. Otóż nic podobnego, pan prezydent powiedział, że polscy emigranci są niezaradni.

Rozumiecie różnicę? Ja, nie!

PR dla Polski

Kategorie: ,

Ciekwe czy ktoś jeszcze pamięta ową wrzawę wokół powołania urzędnika MSZ odpowiedzialnego za wizerunek Polski za granicą. Od tamtej pory nic o tym człowieku i jego działaniach nie słyszałem. Mniej więcej w tym samym czasie zbiegła się również akcja pod hasłem PR dla RP. Jak zwykle w Polsce na gadaniu i konferencjach się skończyło. Sama strona pr4rp.pl zakończyła działalność 19.08 (w każdym razie od tego czasu na tej stronie nic się nie dzieje). Nie wiem czy spece od wizerunku przerazili się dbaniem o nasz wizerunek czy po prostu stwierdzili, że ich wysiłki tak czy siak pójdą na marne. Jedno jest pewno - siedzą cicho.

Ale są w rządzie inni specjaliści, którzy biorą pieniądze nie za nic-nie-robienie. Otóż oni mają własne zajęcia, a wizerunek budują całkiem za free. Jednym z takich tęgich głów od kształtowni obrazu naszego kraju w umysłach Niepolaków jest nomen omen Jarosław Kaczyński oraz jego brat bliźniak Lechu.

Jarek swą ostatnią wizytą w Niemczech tak zachwycił tamtejszych obywteli, że ci piali peany na jego cześć. Reminescencja tego zachwytu znalazła się w czeskiej prasie. Przed trzema dniami czeski dziennikarz tak zatytułował wynik spotkania Jara z Angelą Polska zmierza przeciwko wszystkim. Jarosław Kaczyński w Berlinie: Nie, nie i stale nie. Ponieważ Czesi wciąż mają nam za złe zajęcie Zaolzia, więc też należą do "układu" i nie są obiektywni.

Natomiast niemieckie media mówią o spotkaniu, jako postępie realizowanym za pomocą małych kroków. I oczywiście wrednie muszą odnieść się do kartoflanej fizjonomii premiera, czyli że Kaczyński mierzy 167 centymetrów, czym chciały ilustrować tezę, że w jego przypadku niczego innego oczekiwać nie można. Jednym słowem dążenia Polski zostałe podsumowane jako antyunijne, antyniemieckie i antyrosyjskie.

Jednakże Jarek trzyma rękę na pulsie i takie gadki go nie ruszają. Ponieważ PR ma w jednym paluszku udaje się do jednego z największych niemieckich mediów, czyli do... bulwarowego Bilda (Niemiecki pierwowzór Dziennika). Tak tego samego, co to napisał o jego braciszku, że jest kartoflem. Ponieważ swój do swego ciągnie, tak bulwarowy polityk poszedł do brukowca. Skandal? Eeee, nie takie rzeczy w PiSie się robiło!

Czesi nawiązując do tego, że Jaro, to szef rządu, byle jakiego, ale jednak rządu, napomina coś o Andrew Warhole Lepperze, a zatem oddajmy głos południowym sąsiadom:
W przypadku polityków takich jak Lepper wystarczy ubrać się w garnitur i nie dłubać w nosie podczas rozmów w Brukseli, aby zaczęło się o nich mówić, że w rzeczywistości są "zaskakująco normalni".
Nie mogą się powstrzymać od przytyku w stronę ulubieńca stoczniowych tłumów i pogromcy ZOMO-wców i dodają:
Jako zaskakująco normalny zaprezentował się w Berlinie także Jarosław Kaczyński. To stwierdzenie jest jednak raczej konsekwencją negatywnych oczekiwań, niż pozytywnego zaskoczenia.
I kto jeszcze twierdzi, że Jarosław z Kaczyńskich nie jest geniuszem PR? W psychologii społecznej nazywa się to zasadą kontrastu. Czeski żurnalista nie orientuje się w polskich niuansch sprawowani władzy mówiąc, iż
Kaczyński bez żadnego dyplomatycznego przygotowania postawił żądanie, aby Niemcy zobowiązały się do wzięcia na siebie wszelkich ewentualnych zobowiązań wobec swoich obywateli wysiedlonych z Polski po 1945 roku bez prawa do odszkodowania za majątek pozostawiony za Odrą. Oznaczałoby to, że ewentualne odszkodowania Niemcy powinni zapłacić sami. W podobnym duchu powtórzył, że Warszawa nie pogodzi się z rosyjsko-niemieckim gazociągiem, który ma po dnie Bałtyku obejść Polskę, a także kraje bałtyckie Ukrainę i inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej.
A z kim Jarosław ma to przedyskutować, skoro on jest Alfą i Omegą polskiego rządu? Miałby to przeanalizować z A. Fotygą?

Ogólnie wizyta premiera musiała zmienić nastawienie Niemców do Polski, skoro "Tagesspiegel" zamiast stwierdzenia "Polacy są zbyt drażliwi" określił nasz kraj, jako mamuta zamarzłego podczas zimnej wojny. Ponadto ten naród domaga się wdzięczności od nas, za to, że lobbował nasz kraj w przystąpieniu do Unii, za to, że podczas negocjacji nad budżetem UE na lata 2007-13 kanclerz Merkel dorzuciła Polsce pieniędzy z własnej puli. W tych kwestiach postwa Jarosława jest niezłomna, zapewne to nowa strategia. Kaczyński vel kartofel bliźniak uważa tę pomoc Niemiec za coś oczywistego. A co nie jest tak? Przecież Lechu The Twinbrother dobrze kombinuje uważając, że naziści zrównali Warszawę z ziemią. Co z tego, że Niemcy teraz i 60 lat temu, to inny kraj. Ludzie racjonalni powiedzieliby, że oni mają to w genach, a M. Giertych, że tak zostali stworzeni.

Takie gesty i wypowiedzi tworzą obraz Polski jako antyniemiecko-nacjonalistycznego kraju. A zachodni sąsiad widzi nas, jako człowieka, za którego kilkakrotnie zapłaciliście za obiad, w związku z czym zakłada on, że będziecie to robić dalej i nawet już nie dziękuje. Co zostało wyrażone w czeskiej prasie, a nie niemieckiej (czyżby Czesi także należeli do układu?).

A teraz jeszcze brat bliźniak, prezydent "ciemnego ludu" podróżuje po Europie. Trzymajmy kciuki, aby zbyt wiele nie mówił i szybko powrócił do Polski. Leszku, mamusia i braciszek z obiadkiem czekają na ciebie!

8.11.06

Wielki naiwniak

Kategorie:

Siedzę sobie spokojnie na emigracji, poniekąd przymusowej, poniekąd dobrowolnej. Cieszę się, że wyjechałem. Cieszę się, że nie muszę oglądać polskiej rzeczywistości. Takie jest moje, osobiste zdanie. Pewnie podobnie myśli ten milion osób, które wyjechały. Różne argumentacje, praktycznie jeden motyw - sytuacja w Polsce i polityczna w cześci teoretycznej, a ekonomiczna w praktyce.

I tak siedzę sobie na tym "wygnaniu" i przeglądam polską prasę. Prezydent Lechu II Chorobliwy Kaczyński podróżuje sobie po Europie. Był w Anglii, teraz ruszył na Szkocję. Nie wiem czy zrobił sobie szlak emigranta polskiego czy jak, ale jest w Wielkiej Brytanii. Czytam i "modlę" się w duchu, aby zachował się przyzwoicie choć w Szkocji. Czytam i nie wierzę, Lechu jest tak naiwny czy po prostu tak wierzy, że będzie. Jakby nie było powiem o co chodzi.

Otóż prezydent liczy na to, iż młodzi ludzie, którzy wyjechali do pracy do Wielkiej Brytanii, w tym do Szkocji, wrócą do kraju, bo Polska z czasem będzie ich coraz bardziej potrzebować! A co? Teraz ma ich w dupie? Zawsze ich miała i mieć będzie, tylko, że teraz młodzi ludzie pokazali, że Polskę też w dupie mają.
"Jeżeli Polska będzie rozwijała w tym tempie, co do tej pory (...), to myślę, że ten proces będzie zanikał. Macie więc dziś wielu polskich pracowników, ale nie sądzę, żeby ten stan rzeczy utrzymał się specjalnie długo" - powiedział prezydent.

No tak i wtedy wiele osób rzci wszystko, co ma: domy, mieszkania, rodzinę, znajomych, pracę i pojedzie do Polski, gdzie już praktycznie nic nie mają, a wszystko, co znajome przemieni się w obce.

Trzeba przyznać, że tak naiwnego człowieka jeszcze nie spotkałem. A może to po prostu PiSuarowy hurraoptymizm? Jest tak świetnie, a będzie jeszcze lepiej, że na nic innego nie czekamy, jak powrócić do Polski. Tylko, że jeszcze kilka lat, a z Polską tylko będę związany przez paszport i nic ponad to. A moje dzieci już nawet i to nie będzie łączyć.

Podoba mi się ta niezłomna wiara Kaczyńskich.

Co wy k*wa wyprawiacie!

Kategorie: ,

Wiwat Nikaragua! Wybory wygrał Ortega, więc jego kraj zasili "oś zła". Ale nie o tym chciałem napisać. Wątek Nikaragui pojawił się dla tego, iż jest to kraj dla Polski wzorcowy. Jest biedny i wprowadził całkowity zakaz aborcji. Jednym słowem wzór godny do naśladowania. Ale polski rząd nie może być gorszy o tego z Nikaragui i pójdzie znacznie dalej, aniżeli aborcja. Otóż posłowie tworzący "Narodowy Program Wspierania Rodziny" wpadli na genialny pomysł, żeby zabronić używania środków antykoncepcyjnych. Będziemy mieli więcwalkę nie tylko z aborcją aktualną (usuwanie płodu), ale i potencjalną.

Polska rodzina jest zagrożona, bo mamy mało urodzeń. A prezerwatywy są jednym z nich - twierdzi Anna Sobecka z LPR
Wykupujcie masowo te przydatne "urządzenia", bo w przyszłości kto wie, może ich na Polskim rynku nie będzie. Ale i kobiety nie będą mogły się "zabezpieczyć", bowiem
Antykoncepcja rozregulowuje organizm kobiety i prowadzi do niepłodności - alarmuje z kolei Marian Piłka z PiS
Tak jest! A niepłodność w naszym kraju, to wróg nr 1. Poseł Piłka ma jeszcze jedną tezę, tezę bo popartą naukowymi badaniami (zapewne Giertycha seniora, speca od drzew, genetyki i ewolucji i pierdolenia bzdur). A badania te posłowi Piłce powiedziały, że m.in. prezerwatywy zwiększyły niepłodność u kobiet. Skąd on się urwał? Piłka chce walczyć z antykoncepcją również poprzez umieszczanie napisów na produktach (w tym stylu, co na papierosach), bo jak się wyraził
Trzeba przerwać to milczenie - postuluje poseł Piłka. - Młodzi ludzie nie mają żadnej wiedzy na ten temat. A przecież to tak samo duże zagrożenie jak narkotyki czy papierosy - dodaje.
Jak wejdzie ten projekt w życie, to dopiero się będzie działo! Młodzi ludzie, albo powściągną chuć, albo będą mieć potomków (aborcja też będzie zakazana). I tak, gdy ojciec, albo matka będzie broniła np. doktorat, ich dzieci będą podchodziły do matury. Gratuluję pomysłu naszej dwójce genialnych posłów: posłance Sobeckiej z LPR i posłowi Piłce z PiSu. Tym samym przyklejam im etykietę "niesprawni umysłowo" (jak mawiał F. Gump: "Poznasz głupiego po czynach jego"). Również powinni zająć się oficjalnie promowaniem wizerunku RP w świecie, bowiem swoimi czynami wiele o Polsce mówią.

7.11.06

Wybory 2006

Kategorie: ,

Za niecały tydzień odbędą się wybory samorządowe. Chciałem tym samym zachęcić wszystkich do wzięcia udziału. Wbrew powszechnej opinii, te wybory są równie ważne, co do parlamentu czy prezydenckie.

Może paść zarzut, że nie mana kogo głosować, bo nie lubię PO, PiSu czy SLD. Ok, to prawda, ale nie patrzcie na partie, a na ludzi kandydujących. Jest wielu kandydatów, którzy chcą lokalnie działać i coś zmienić. Wybierzcie ich! Pamiętajcie również, że to władze lokalne decydują ile funduszy unijnych wykorzystać i jak je wykorzystać. To jest jedeny z tych argument ów. który przemawia za udziałem w wyborach.

Tylko Wasz głos może coś w tym kraju zmienić, więc wykorzystajcie go! Jeśli nie Wy, to ktoś inny zdecyduje za Was!

Kto ma rację?

Kategorie: ,

Wczoraj uważni Internauci zauważyli zapewne informację, jakoby USA chciało dymisji Giertycha. Przeczytawszy sam tytuł uśmiechnąłem się i pomyślałem, że te Stany to nie są takie głupie, skoro i ich razi minister edukacji. Zagłębiłem się więc w wiadomość i... nieco rozczarowałem. Chodziło wprawdzie o Giertycha, ale nie o jego dokonania na polu kształcenia esencji naszego narodu, a wypowiedzi odnośnie irackiej okupacji czy jak to się tam oficjalnie zwie.

To było wczoraj, a dzisiaj lawina dopowiedzeń, oburzeń i komentarzy. Kto ma rację?
Kenneth Hillas, wiceambasador USA, sugerując dymisję Giertycha? Czy sam Giertych, który twierdzi, że to skandal i Polska nie powinna być wasalem Stanów? Moim zdaniem po części obaj.

Rację ma K. Hillas twierdząc, iż np. we Francji i Niemczech krytyk USA byłby zdymisjonowany, lub raczej sam by się do dymisji podał (zapewne po nacisku, ale to ładniej wygląda). Usunięty zostałby nie dlatego, że krytykuje politykę USA, ale dlatego, że krytykuje politykę bliskiego partnera. Skoro Polska partycypuje w inwazji i okupacji Iraku wraz ze Stanami, to znaczy, że USA są bardzo blisko z nami powiązane. Widać chcemy, aby tak było, ażeby ONI byli naszymi przyjaciółmi. A czy przyjacielowi wytyka się błędy?

Rację ma również Giertych mówiąc, iż
"wiele można w polityce polsko-amerykańskiej załatwić, jeśli się będzie miało kręgosłup"
To prawda. Z tym, że Romek powinien siedzieć cicho i cieszyć się, że w Polscenie nie istnieje poprawność polityczna. To zdanie i sprzeciw powinien wygłosić kto inny, choćby i Lechu, a najlepiej Jarek K. To nie sam zainteresowany powinien krzyczeć, a głowa państwa lub rządu. I właśnie dlatego Romek musi odejść!

Jego odejście nie powinno pójść na marne. Polska powinna zweryfikować swój sojusz z USA. Czy rzeczywiście chcemy być marionetką Stanów? Lubię USA, w wielu kwestiach popieram ich działania, ale to nie oznacza, że muszę ślepo ich słuchać i przyklaskiwać wszystkiemu, co zrobią. Nie tędy droga.

I spójrzmy na to z innej strony. Ze strony Francji i Niemiec oraz Polski. Jarek z Leszkiem chcą silnej pozycji naszego kraju w Unii. Chcą jednym głosem przemawiać przed Putinem. Chcą przeciwstawiać się Rosji, itd. A co chcą Francja i Niemcy, pionierzy Unii? Chcą emancypacji wobec USA. Chcą partnerstwa z nimi i to na równej płaszczyźnie. Chcą jednym głosem przemawiać (w końcu to unia, a więc jedność) wobec Stanów. I gdzie tu sens? Bliźniaki chcą być bliżej Stanów, a dalej od Rosji, a tamci chcą być, gdzie są i jakoś ułożyć się ze wschodnim sąsiadem - Rosją.

Dlatego Giertych ma rację i powinien odejść ;)

6.11.06

Rosja, tarcza antyrakietowa i bezpieczeństwo. Cz. II

Kategorie: ,

Po zakreśleniu niezbyt przyjaznego horyzontu działań Rosji, zakreślę "genialne" punkty polityki zagranicznej Kaczyńskich. Przypomnę tylko, że dotyczyły one niemal całego świata, a więc USA, Afryki, Azji i Ameryki Płd. Co do Europy, to jakoś nie mieżci się zbytnio w planach bliźniaków. Ale pewne założenia to: przeciwne stanowisko ws. budowy gazociągu Rosja-Niemcy, Twarda postawa wobec Rosji (choć mówi się o polepszeniu wzajemnych stosunków), silna pozycja w Unii i pośrednio (pewnie niezamierzenie, ale jednak) pogorszenie stosunków z Niemcami i oczywiście utworzenie europejskiej armii.

Weźmy na pierwszy ogień USA i jej polską obecność poprzez tarczę antyrakietową. Największym poszkodowanym, gdyby tarcza powstała w Polsce byłby
Putin. Z wypowiedzi jego i jego ministra obrony wynika, iż narusza ona bezpieczeństwo Rosji. Poza tym nasza dotychczas nieugięta postawa, iż tarcza powstanie, daje nam silny argument w przetargach o gaz (tylko czy jest on wystarczająco wykorzystywany?).
Wy [Rosja] zagwarantujecie nam dostawy, a my [Polska] nie zbudujemy tarczy. Byłaby to wprawdzie strategia naiwna, ale wystarczająca, jako punkt wyjściowy.

Z USA także wiąże się inny wątek polityki zagranicznej - Azja, a właściwie Bliski Wschód. Złoża "energetyczne" Kazachstanu kontrolowane są przez zachodnie firmy, w szczególności przez Amerykańskie (jak np. Chevron). No comments, wszystko jasne - "amerykańska" ropa jako uzupełnienie rosyjskiej.

Państwa byłego ZSRR, to teraz jawi się jako El-dorado złóż energetycznych (ropa, gaz), a więc dobre stosunki, to podstawa bezpieczeństwa energetycznego, o którym tak bliźniaki trąbią. Według mnie brakuje rządowego impulsu dla prywatnych inwestycji w tamtych regionach (R. Krauze to za mało, aby Polskę zabezpieczyć). Jaro Kaczyński powinien zachęcić (może jakimiś preferencjami) polskich inwestorów.

Z tąd także blisko do Afryki. Nie bardzo wiem, o jaką część Kaczyńskim chodzi, ale powinna to być zdecydowanie Afryka Płn. Egipt, Tunezja (której niegdysiejszy prezydent przychylnym okiem patrzył w stronę naszego kraju, którego nb. był swego czasu ambasadorem), Algieria i Libia, to przede wszystkim petrodolary. Gdyby kaczuszki chciały rzeczywiście bezpieczeństwa energetycznego, to lobbowanie w tamtych rejonach mogłoby coś do tego wnieść.

Poza tym Kaczyńscy podkreślają bliskie kontakty z Izraelem. Cóż dzisiaj to nie najlepsza inwestycja, ale też nie najgorsza. Z tym, że Lechu bardziej powinien się pokazać jako mediator (konflikt libańsko-izraelski). Może dałby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

To oczywiście jest skrót, bowiem dochodzą takie państwa jak Turcja (tranzyt gazu), a więc Polska powinna być rzecznikiem Turcji przy akcesji do UE. Zresztą notabene nasz kraj ma tam nie najgorsze notowania (na pytanie skąd to się wzięło już odpowiadam, w Turcji jeszcze jest pamiętany pokój pomiędzy naszymi narodami, zresztą wieczysty, z 1699 roku).

Jeśli idzie o Amerykę Płd, to nie wiem, jaką rolę miałaby Polska tam odgrywać i z kim. Może z Wenezuelą? Ale przy współpracy z USA i obecnym prezydencie Chavezie niewiele tam zdziałamy.

Ogólnie niektóre punkty polityki zagranicznej oceniałbym na dobre, albo raczej na intuicyjnie dobre. Kłopot z tym, że Kaczorki zbytnio się zapatrzyły w cel, a nie potrafią odnaleźć do niego drogi. Z pewnością A. Fotyga nie wypełni tej misji. Dobrą strategią jest lobbowanie przeciw gazociągowi Rosja-Niemcy. Europa w tej kwestii nie widzi zagrożenia, a ta część, która widzi próbuje działać na własną rękę. Tutaj Lech i Jarek mogliby próbować jednoczyć i pojazywać ogrom problemu. Po naszej stronie moemy mieć Wlk. Brytanię, która także jest nieco "cięta" na Rosję (ale z innego powodu, z powodu Gazpromu i BP, więc idzie o pieniądze).

Nietstety po wizytach naszych bliźniaczków jestem coraz bardziej sceptyczny co do tego, czy rzeczywiście owa polityka zagraniczna, zakrojona przez jarka, to była strategia. Teraz jetem ponownie skłonny twierdzić, że to był zwykły bełkot, zwykłe gadanie. Ot ak, żeby coś powiedzieć w expose.

Polska outsiderem Europy

Kategorie:

Wczoraj dotarłem do tekstu
Financial Times relacjonującym wywiad z prezydentem garstki Polaków - Lechem Kaczyńskim. Nie skończyłem jeszcze drugiej części "pochwalnego" wpisu, a już muszę napisać, że nasz kochany Leszek się zbłaźnił. Dźwięki wypływające z tego artykułu są nienajlepsze dla polskiego wizerunku.

Pan Prezydent jako główny punkt przytacza utworzenie armii europejskiej. Ok, być może taki twór jest Europie potrzebny. Wiadome jest nie od dzisiaj, iż suwerenne państwo musi posiadać armię. Takim tworem pseudo-państwowym jest Unia, więc niech i ona posiada dobry argument. Nie mam nic przeciwko temu i też nie sam pomysł jest najgorszy.

Ale Lechu zapędza się znacznie dalej w swej wizji. Otóż Armia Zjednoczonej Europy (czy jak ją tam zwać) ma podlegać strukturom NATO. To jest ten punkt, który rzekomo zadziwił Niemców, kiedy im bliźniak Jarek przedstawiał swoją-bliźniaczą wersję. Rzekomo, bowiem odciął się od tego. Widać razem Leszkiem nie do końca dogadali się podczas obiadu u mamusi (i samego Jarka). Taka mała rzecz a rzuca brzydkie światło na.... Ano właśnie na kogo. Kłamią Niemcy, którzy próbowali wmówić, że Jaro K. opowiadał o nierealnej wizji europejskiego wojska? Czy może kłamał sam Jaro, zaprzeczając, że o czymś takim wspominał? Skoro i Niemcy i Leszek potwierdzili, że takie rozmowy były, to chyba kłamie Jarek.

Ale nie jest to najistotniejsze. Znacznie ciekawsza jest sama propozycja armii. Wg Kaczek ma podlegać NATO, więc po co coś takiego stworzyć? Nie lepiej powiększyć armię NATO i zmodyfikować status? Z pewnymi argumentami możemy przekonać do tego Amerykanów, w końcu to oni wiodą tam prym.Tylko wówczas, co Lechu z Jarkiem zrobią z tymi państwami europejskimi, które do NATO nie należą? Zmuszą je siłą do wstąpienia?W tym miejscu powinien dać się słyszeć głośny śmiech: już widzę Francuzów, którzy tylko na to czekają, aby ponownie wejść do Układu Północnoatlantyckiego. Zresztą po wojnie irackiej chyba końmi byśmy ich tam nie zaciągnęli.

No ale to jest tylko pomysł, choć trochę nieudany i nikt przecież nie musi się na to zgodzić (i pewnie nikt się na to nie zgodzi). Jak pisał Schopenhauer "ludzi śmiejących się możemy łatwo pozyskać dla własnych celów". I taka widać jest strategia Lecha i Jarka. Jak już cała Europa będzie zataczać się ze śmiechu z naszego kraju przeforsujemy wszystko, co będziemy chcieli. A Europa tylko będzie czekać na nasze słowo, bo będzie chciała mieć ubaw.

Znacznie ciekawsze jest drugie stanowisko Leszka, który chce, aby Unia była stowarzyszeniem państw, a nie federacją. Ojoj, pewnie jeszcze stowarzyszeniem luźnym. Pewnie w ten sposób EU będzie niezwykle silnym graczem na światowej arenie. Państwa będą sobie wchodziły i wychodziły jak im się będzie podobało, zależnie od sytuacji. No, ale to kolejna wizja Europy wg Kaczyńskich. I tutaj również może ona zostać przyjęta, albo i nie (raczej nie, bo to koliduje z ideą jednej, silenej Europy).

A teraz do pogróżki Leszka: "Polska nie zawaha się przeciwstawiać innym krajom UE, jeśli wymagać tego będą interesy kraju". I mamy imperialną wizję Polski, tupającą swą nóżką, a reszta narodów tylko słucha i boi się zabrać głos. To, że tak nie będzie wie sam Leszek i dodaje
Wiem, że nie będzie to sytuacja komfortowa być samemu przeciw innym, ale to nie znaczy, że się boimy".
No i panie Leszku ja się obawiam, bo to zepchnie nas jeszcze bardziej na margines europejski. Nie będziemy znaczyć już nic. Będziemy outsiderami Europy.

Ale Leszek na tym nie kończy (bo niby dlaczego?) i dorzuca
Pomimo tego, że Warszawa zyskała finansowo na przystąpieniu do UE, to Polska nie musi się czuć wdzięczna za otrzymane członkowstwo.
Oczywiście nie musimy zaraz padać na kolana, ale równie dobrze mogliby nas przyjąć razem z Chorwacją. Choć w takim tępie jak się rozwijaliśmy przed akcesem, to może weszlibyśmy razem z Mołdawią. Naturalnie przesadzam, bo decyzja o przyjęciu, to splot czynników polityczno-gospodarczych Unii. Polska, to jeden z większych rynków, ma świetny dostęp do wschodnich rynków, itd. Ale Lechu ma inną koncepcję. Polska zasłużyła sobie na poczesne miejsce w Unii, bo... należała do zwycięskiej koalicji krajów podczas II Wojny. Właśnie dlatego wszystko nam się należy i basta. Tak jest Lechu K.

Wszystko Polsce się należy, bo mamy Ciebie! I jak tu się dziwić, że z nas się śmieją? Jeszcze trochę, a będą Polskę traktować tak, jak się traktuje dziecko niedorozwinięte umysłowo.

4.11.06

Coś do śmichu

Kategorie: ,


30 psychologów na jednego wychowanka! Tyle chce Ministerstwo Edukacji poświęcić specjalistów od psyche na krnąbrnego ucznia, w ramach akcji "Zero tolerancji". Miejmy nadzieje, że takich "szkodliwych" dla szkoły uczniów nie będzie zbyt dużo, bo skąd ich weźmiemy? Chwała bogu, że wkrótce Bułgaria i Rumunia przystępują do Unii. Obywatele tych krajów będą mogli swobodnie u nas pracować, więc może zjedzie się odpowiednio dużo psychologów. Inaczej szkoda wychowanków...

Rosja, tarcza antyrakietowa i bezpieczeństwo. Cz.I

Kategorie: ,

Dzisiejszy wpis będzie znacznie odbiegał od pozostałych. Nie będę piętnował PiS, Kaczyńskich, ale ich trochę pochwalę. Nie żebym od razu stawał się PiSdzielcem, ale w pewnych działaniach tej słusznej partii zacznam dostrzegać logikę. Być może jest to zbieg okoliczności, niemniej jednak przyjrzyjmy się więc temu bliżej.

Swego czasu, gdy Rząd wymienił sobie Premiera, tudzież Wielki Jaro Samozwaniec osadził siebie samego na fotelu, wysłuchałem jego expose. Wówczas uderzyły mnie stwierdzenia, które nijak nie pasowały do geopolitycznej sytuacji Polski. Jarosław Kaczyński w swym wystąpieniu, poza banałami i komunałami, zagaił o politykę zagraniczną Polski. Jaro wytyczył cztery główne kierunki działań MSZ-u:

  • USA
  • Afryka
  • Azja
  • Ameryka Południowa
Jednym słowem jest to niemal cały świat. Premier nie wspominał zbyt wiele o Europie i Unii. Uznałem więc to wszystko za bełkot, a w najlepszym razie za brak jakiejkolwiek polityki zagranicznej. Przy braku wizji postępuje się właśnie w taki sposób jak nasz kochany Premier, tzn. wymienia się wszystko, co możliwe, a w przyszłości coś z tego się zrealizuje i po sprawie.

Brak odniesienia do UE, a przede wszystkim do Rosji i Niemiec wziąłem za manię wielkości, za marzenia o wielkomocarstwowej Polsce. Wprawdzie później wyszło na jaw, iż Polska będzie również dążyć do silnej pozycji w EU, ale podczas expose nie było to aż takie jasne.

Równie niejasna była dla mnie sprawa zbytniej zażyłości z USA. W porządku to jest nadal mocarstwo, choć trochę tracące wpływy w Europie i na Bliskim Wschodzie. Jeszcze ciemniej zarysowywała się kwestia tarczy antyrakietowej. Co my, Polacy i Polska, mielibyśmy z tego? Odpowiedź, że zniesienie wiz do Ameryki jest dla mnie niezadowalająca. Wizy lub ich brak zależy wyłącznie od dobrej woli administracji Busha (i jego samego) oraz Kongresu. Również doszły mnie słuchy (niestety nie mogłem tego potwierdzić lub zaprzeczyć), że sama tarcza nie wpłynie na nasze bezpieczeństwo, a włącznie na USA. Jednym słowem my nie mamy z tego żadnych korzyści. A może mamy, tylko są one ukryte?

Jeszcze jednym argumentem przemawiającym przeciw tarczy jest protest Rosji. Czy warto popadać w konflikt z naszym sąsiadem, aby przypodobać się naszym partnerom z Iraku, którzy rezydują za Oceanem? Moim zdaniem należałoby się nad tym poważniej zastanowić.

Z dziesiejszego punktu widzenia, po szczycie w Lahti, po działaniach "imperialno-gazowych" Rosji i, paradoksalnie, po wypowiedzi Radka Sikorskiego (chodzi o wzięcie pod uwagę obaw Rosji teraz, bowiem wcześniej nie wchodziły one w rachubę), zastanawiam się czy nie ma to głębszego sensu, czy przypadkiem nie istnieje tu pewna strategia. Wprawdzie niektóre rejony nie bardzo mi pasują do całości, ale inne wydają się być idealne.

Zarysuję najpierw sytuację.

Rosja odbudowywuje swoją potęgę w inny sposób, aniżeli dotychczas, przy pomocy energii. Krytyka takich działań nie ma sensu, bowiem każdy, kto znalazłby się na takim miejscu działałby podobnie. Na rozporządzanie rosyjską energią UE ma niewielki wpływ. Może się targować, ale nic ponadto. Europa energii potrzebuje i nikt nie powie, że jest inaczej. Nieco więcej o tym napisałem już wcześniej ("
Moralne zwycięstwo czy gospodarcza klapa").

Jednak znacznie niebezpieczniejszymi są działania Rosji na "rzecz jednoczenia dostawców energii przeciw odbiorcom". Deputowany Dumy W. Jazow chce utworzyć sojusz państw WNP. Oczwiście chęć utworzenia, nie oznacza już utworzenia, na drodze może stanąć Gazprom, który nie będzia chciał wyłożyć pieniędzy na takie przedsięwzięcie. Niemniej jednak dla Unii powinien to być sygnał ostrzegawczy.

Drugim
sygnałem jest zacieśnienie współpracy z Algierią. Niby nic takiego, ale algierska firma energetyczna Sonatrach ma dalekosiężne plany i może wkrótce zdominować rynek północnoafrykański. Poza tym Algieria jest ważnym partnerem energetycznym choćby Francji
i Włoch. No i do tego dochodzi chęć Rosji do utworzenia swoistego kartelu energetycznego z Algierią "dyktującego ceny i warunki dostaw, nie wspominając o pogłoskach o zamiarze utworzenia 'gazowego OPEC'" (za Le Jeune Independent z 31 października).

Co to będzie oznaczać nie muszę nikomu tłumaczyć, wystarczy spojrzeć na rynek paliwowy, aby dostrzec konsekwencje. O bezpieczeństwie Europy, w tym Polski nie muszę nadmieniać.

Trzeci poważny sygnał to budowa gazociągu bałtyckiego Rosja-Niemcy. Niby nic wielkiego, ale zatrważa sposób jego realizacji. Nad całym projektem ma czuwać Minister Obrony Rosji, czyli ni mniej ni więcej przedsięwzięcie jest stricte militarne. Nie tylko budowa, ale i późniejsza ochrona "obiektu" będzie leżeć w gestii Floty Bałtyckiej Rederacji Rosyjskiej. Cytując "Niezawisimają Gazietę" (z dnia 02.11.06) możemy zobaczyć o co właściwie chodzi:
Gdy minister obrony łączy problemy gospodarcze i wojskowe, to jest to niedwuznaczny sygnał, iż jesteśmy gotowi użyć siły dla obrony swoich interesów i dlatego lepiej będzie, jeśli będziemy żyć w zgodzie.
a także dodając z tego samego wydania:
Ci, którzy chcą, mogą się przyłączyć. Określiwszy wcześniej, które interesy są mu bliższe - własne bezpieczeństwo energetyczne, czy krajów bałtyckich i Polski".
łatwo dostrzec dlaczego tyle wrzawy wokół gazociągu Rosja-Niemcy i dlaczego jest to niebezpieczne dla całej Europy.

3.11.06

Kwestia taksonomii

Kategorie:

Od momentu, kiedy zacząłem blogować stanąłem przed problemem kategoryzowania postów. W jaki sposób nadawać nazwy grupom wpisów? Postanowiłem, że główny bohater postu będie kategorią. I tak pisząc o Giertychu wpis otrzymywał kategorię Giertych. Taka taksonomia ma swoje zalety, ale ma też wady. Nie miałem i niemam dalej pewności czy dana kategoria będzie miała więcej niż jeden wpis. Jednak znając możliwości naszych panujących, to możliwość taka jest mało prawdopodobna. Nie mniej jednak może się zdarzyć.

Z tego też względu zastanawiałem się jak mógłbym udoskonalić kwetsię kategorii. Pomysłów miałem wiele, część z nich wnosiła coś nowego, inne nie wnosiły zbyt wiele. Z czasem jednak, im dłużej zagłębiałem się w polską rzeczywistość polityczną sprawa taksonomii znacznie się ułatwiała. Dziś, po trzech miesiącach blogowania sądzę, że kategoryzacja polskiej polityki jest wręcz banalna.

Otóż części postów powinienem nadać nazwę Różne, jak np. sprawy nie dotyczące bezpośrednio polskiej polityki, a reszta...? No właśnie reszta. Patrząc na to, co się wokół nas dzieje można określić jednym słowem - Absurd. I taką też powinienem mieć kategorię. Byłoby to najwłaściwsze określenie działań, pomysłów naszych rodzimych polityków.

Szkoda tylko, że ten Absurd to rzeczywistość. Szkoda, że to nie jakiś marny film, który niebawem się skończy i rezejdziemy się do domów. Niestety.

2.11.06

Most wanted: Ambasador RP przy UE

Kategorie:

Tow. Premier przyznał, że jest niesłychanie trudną rzeczą znaleźć odpowiednią osobę na stanowisko ambasadora RP przy Unii Europejskiej. Kilka osób odmówiło. Ciekawa sprawa czy o. Rydzyk nie ma żadnego pomysłu na obsadzenie stanowiska? jednego w Argentynie już obsadził, może więc wie o kimś, kto chciałby "zamęczać" się za kilkanaście tysięcy euro miesięcznie przy Unii. Fakt, że praca nieciekawa i słabo płatna, skoro wiceszefowie MSZ wykręcili się sianem.

Zastanawiam się czy przypadkiem jakiegoś Samoobrońcy z zawodowym wykształceniem nie ma już w otoczeniu Andrew Warhoła. Widać oni też wszyscy zajęli, co było ciekawego do zajęcia. Mam nadzieję, że w końcu Jarek kogoś znajdzie, no bo jak będziemy funkcjonować.