12.11.06

Mam w dupie retorykę sukcesu

 Kategorie: ,

Wczorajszy Dzień Niepodległości, tak ważny dla Polskiej historii (to czy jesteśmy patriotami to inna kwestia), nie mógł obyć się bez akcentów walki partyjnej. Znów czepiam się czegoś? Przecież wszystko jest cool. Co ja mogę o tym wiedzieć, przecież wyemigrowałem razem z tymi 1,1 mln. osobami z najlepszego z możliwych krajów. Z państwa, w którym, jako jedynym, układ się rozkłada i..., nic innego się nie robi.

Właśnie dlaczego w Polsce nic się nie robi, tylko straszy opozycję "szafą Lesiaka", tzn. walczy z układem. Ach, zapomniałbym jeszcze pięknie się przemawia. No może niezbyt pięknie, ale za to słusznie. W końcu rządzi jedynie słuszna partia, której drugą bronią jest retoryka sukcesu. "Retoryka sukcesu" to zwykły eufemizm dla określenia starego słowa o brzydkiej konotacji - propagandy.

Wierna kopia Jarosława, jak zwykle nie zaskoczyła mnie niczym nowym. Przemówienie mierne, dykcja pozostawia wiele do życzenia. Słowa wyświechtane, zwroty zużyte. Innymi słowy Polska
rozwija się szybko, spada bezrobocie i przestępczość.
Już tyle zostało powiedziane na ten temat spadku bezrobocia i szybkiego rozwoju, że dalsze pisanie nie ma sensu (szerzej analizowałem to we wpisie Studniówka Kaczorka). A jednak Lech K. chyba o tym nie słyszał i powtarza swą mantrę. Ale prawdziwym brylantem przemówienia było:
nam niejednokrotnie brakuje porozumienia w sprawach najważniejszych. W tych właśnie najważniejszych sprawach związanych z bytem naszego narodu, z prawidłowym funkcjonowaniem naszego państwa, niezależnie od różnic politycznych, które są rzeczą normalną, powinniśmy się potrafić porozumieć
No bo co to oznacza, że tylko PiS i reszta hołoty walczę o tę Polskę, żeby coś z niej było? Żeby nie było aborcji, żeby więcej katolskich patriotów się rodziło. Żeby w szkole było "Zero tolerancji" (Giertych pewnie chce tego dla wszystkiego, dla innego koloru, innego wyznania, płci, orientacji seksualnej, etc.). Żeby nie było było opozycji, bo z nią nie można się dogadać. A co robi reszta w tym czasie? Nic, tylko przeszkadza i na dodatek nie może się porozumieć z rządem.

Powinniśmy się potrafić porozumieć, czyli niech wszyscy mówią naszym językiem (językiem PiS - przyp. mackubat), niech mają te same myśli (co PiS), niech nas popierają (nas - PiS). A fe, dlatego mam gdzieś tę propagandę. Tę chorą retorykę pseudo-sukcesu.

W Polsce jest źle i wcale się nie poprawia. Wręcz przeciwnie. Mam tylko nadzieję, że aż tak źle nie będzie: