9.1.07

Kryzys narodowy

Kategorie:

No i mamy kryzys i to w dodatku narodowy. Czyli co? Czyżby następne miliony Polaków wyjeżdżały na Wyspy Brytyjskie? Może kryzysem jest zakręcony kurek z ropą? Nie, to poważna sprawa, ale nie dramat, bowiem posiadamy zapasy, które wystarczą nam na jakieś dwa tygodnie. Zatem i to nie jest kryzysem, a tym bardziej narodowym. Co nim jest, to wystarczy spojrzeć do pierwszej lepszej gazety czy otworzyć czytnik RSS, a wszystko będzie jasne. Oczywiście, że chodzi o Wielgusa. Cytując premiera sparawa tego księdza jest kryzysem narodowym.

Czasem zastanawiam się jaki jest cel rozdmuchiwania tego. Przecież nie jest trudno sobie wyobrazić, że w sytuacji, gdy organizacja polityczna jest tolerowana przez państwo, to musi odbywać się to jakimś kosztem. Ani mnie to nie dziwi, ani też nie mierzi. Jednym słowem jest mi to obojętne. Gdy spoglądam na historię Kościoła katolickiego, to widzę dzieje organizacji przestępczej. A w takim świetle donoszenie jest doprawdy niczym, zwłaszcza w porównaniu z eksterminacją całych narodów, w imię Marii.

Cóż zatem dziwnego, że Wielgus współpracował z SB. Już sypią się następni, niczym z rękawa iluzjonisty, kolejni współpracownicy. Pewnie będzie ich sporo, bo na przykładzie "szafy Lesiaka" można wnosić, że na jednym przykładzie się nie skończy.

Ale zostawiając ten wątek w spokoju, przejdę do problemów obecnej władzy. Giertych obraża się na Jurka, bo ten nie uczestniczył w mszy. Co to za problem?! Jaja sobie robią? Nie mają innych zmartwień? Nie wniesie wniosku wniosku o odwołanie marszałka, bo jak sam powiedział - nie pozwala mu umowa koalicyjna. Ale, żeby pokazać rogi, to LPR nie zaakceptuje przyszłego prezesa NBP. Czego się nie robi dla utraconego elektoratu Radia Maryja.

A co z powolną ucieczką policjantów do pracy w UK i Irlandii. Za kilka miesięcy Polska straci co ósmego stróża prawa (sic!). Być może są to liczby przesadzone, ale to właśnie powinno zajmować decydentów. No ale po co nam Policja, skoro uciemiężonych broni doborowa gwardia Rydzyka (moherowe berety) i to przed najbardziej upierdliwą i destrukcyjną grupą - dziennikarzami (próbowali przecież dokonać zamachu stanu).