31.12.06

Szczęśliwego Nowego Roku 2007

Trzeba przyznać, iż okresie świątecznym odrobinę zaniedbałem pisanie. Poprawa sytuacji, to jedno z moich noworocznych postanowień ;)

Chciałbym życzyć Czytelnikom wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku 2007, miłego oraz udanego Sylwestra.

Do zobaczenia w 2007!

20.12.06

Zmiana ustroju RP

Kategorie::


Kilka dni temu koalicja przeforsowała projekt utworzenia specjalnej komisji, której zadaniem będzie rozpatrzenie, pod kątem prawnym 160 ustaw z pakietu "Solidarne Państwo" PiSuaru. Nie ma już Taniego Państwa, będzie więc solidarne. Padają głosy krytyki, że te 160 ustaw będzie zwykłymi bublami. Ale czy ci krytycy potrafią wskazać choć jedną dziedzinę, w której PiS jest niekompetentny? Ok, może jedna się znajdzie. Nie drążmy dalej. Z ustawami może być inaczej, wszystko zależy od rodzaju i treści ustaw.

Być może jedną z takich ustaw "Solidarne Państwo" będzie przekształcenie Polski z republiki na monarchię. Piszę "być może", bo nie wiadomo czy to pochodzi z owego solidarnego pakietu. Wiadomo natomiast, że próba przekształcenia będzie poczyniona i od Sejmu będzie zależeć jej byt. Jednak jeżeli koalicja rządząca ma większość w Sejmie (a ma), to za niedługo ministrowie nie będą tytułowani Minister RP, tylko KP, od królestwa Polskiego.

Zapewne niejednego zaciekawi, kto będzie królem naszego zacofanego kraju. I tu właśnie objawił się geniusz PiSdzielców, Warchołów i Rodzin. Otóż jakieś przebłyski o Tanim Państwie w pamięci naszych kacyków istnieją, więc królem zostanie osoba już nieżyjąca - Jezus z Nazaretu. A co stoi za takim wyborem?
Inicjatorzy uchwały przekonują, że za nadaniem Chrystusowi tytułu Jezus Król Polski przemawiają argumenty historyczne i teologiczne. (źródło: wp.pl)
A jednym z inicjatorów jest Artur Górski z PiS (absolwent i doktor Akademii Teologii Katolickiej) - nazwisko takiego bałwana należy zapamiętać. Co na to KK?
Abp. Marian Gołębiewski, który o inicjatywie poselskiej dowiedział się od "Rzeczpospolitej" popiera pomysł ale podchodzi do niego nieufnie. "To bardziej dziedzina Kościoła niż poselska" (źródło: wp.pl)
Trzeba przyznać, że to jedna z najważniejszych ustaw dotyczących Polski. Może nie będzie miała wpływu na gospodarkę, ale na wskaźnik inteligencji naszych kochanych PiSdzielców i owszem. Muszę również dodać, że ten idiotyzm nie jest li tylko wytworem chorych umysłów z PiSuaru, za projektem jest także LPR (a jakże, tam kretynów nie brakuje) oraz... Samoobrona (tu ludzi inteligentnych jest jak na lekarstwo).


I tak zmierzamy małymi krokami do państwa wyznaniowego. Jak Turcja wejdzie do UE, to nie będziemy osamotnieni.

EDIT: Posądziłem Samoobronę o maczanie swych paluchów w przekształceniu RP w Królestwo. Za co przepraszam, to nie Samoobrona jest jednym z pomysłodawców, a PSL.

19.12.06

PiSuarowa ciuciubabka

Kategorie: , ,


Po słusznie przegranej kampanii warszawskiej przez Kazia Marcinkiewicza natychmiast ruszyło Narodowe Poszukiwanie Zajęcia dla byłego premiera. To, że coś się znajdzie Kaziu wiedział od razu, dlatego mając wszystko w d... wybrał się na narty do Austrii. Ten pewny siebie cwaniaczek oczekiwał stanowiska wicepremiera i koordynatora wszystkich resortów gospodarczych. No i się przeliczył.

Wicepremierem pozostanie dalej Gilowska i to ona właśnie stanie się takim koordynatorem. Dobrze czy źle? Nie wiem, dla mnie oboje są mało wyraźni. No i Kaziu wydaje się pozostawionym na lodzie. Ponieważ człowiek rozczarowany swoimi pracodawcami często się od nich odwraca i podąża swoją drogą, więc dziennikarze zadali pytanie Kaziowi o możliwość opuszczenia szeregów PiS.

Pełnia strategii Teraz K**wa My
Nasz cukierkowo-lalusiowaty Kazio nie widzi siebie poza PiSuarem, jest urodzonym PiSdzielcem i koniec. Ma argument w postaci wysokiego zaufania społecznego (?!) - wg. OBOP ufa mu 74% Polaków. Może więc targować się z Jarkiem. Ja bym odszedł z organizacji, która notorycznie pokazuje, że ma mnie gdzieś. Ale nie Kazio! Zapytany czy przejdzie do Platformy, nasza miernota polityczna odpowiada:
Nie, oni są za słabi. Nie widzę powodów (źródło: Interia.pl)
Ale pewnie, gdyby rządzili, to kto wie, Kazio pierwszy by poleciał. Kazio natomiast widzi siebie, gdzieś na eksponowanym stanowisku w firmie państwowej. Skoro nie może wpływać na gospodarkę, jako wicepremier i jakiś tam ministerek, to przynajmniej chce być szefem spółki skarbu państwa. Czy nie zadowoli go zostanie ministrem?
Nie o to chodzi. Chodzi o to, że trzeba móc realizować siebie i to co się chce robić (źródło: Interia.pl)
Dlatego też odmówił propozycji Jarka, aby zostać tylko ministrem czegoś tam. Jak powiedział Brat Bliźniak - pośród kandydatów na ministra gosp. Gilowskiej i Marcinkiewicza, tylko Zyta jest kompetentna, bo ma tytuł profesora. Ale ten zadufany w sobie błazen Kazio tego nie widzi.

Najciekawsze z tego wszystkiego jest cała ta sytuacja, jest to wyeksplikowanie hasła PiSdzielców: Teraz K*wa My. Ten slogan widać funkcjonuje i wewnątrz samej partii. Po lekkiej modyfikacji PiSdzielec woła: Teraz K*wa Ja!

Zabawa na całego
Kazio po byciu premierem zostaje zdegradowany do p.o. prezydenta Warszawy, bo przychodzi Jarek i mówi: Teraz K*wa Ja! Potem dla Kazia szuka się pracy, co wygląda niczym telenowela. Wydaje się, że Zyta pójdzie do NBP i powie Balcerowiczowi: Teraz K*wa Ja! Ale nie, to nie nazbyt eksponowane stanowisko, nie jest zbyt wpływowe, więc czeka, aż przyjdzie Kazio, żeby jej przypomnieć motto partyjne, ale ona go ubiega i woła: Teraz K*wa Ja! Komu teraz powie tak Kaziu? Giertychowi? Szefowi Orlenu raczej nie, Jarek dał wyraźnie to do zrozumienia.

Nie ministerstwo finansów, nie wicepremierostwo, nie Orlen, a Kazimierz stoi i drze się w niebogłosy: Teraz K*wa Ja! Teraz K*wa Ja! I co Jarek zrobi?

18.12.06

Co nowego na maturze

Kategorie: ,


Kilka miesięcy temu dotarły do mnie ostrzeżenia, że wycofanie obowiązkowej matematyki z matury może się katastrofalnie odbić na naszej gospodarce. Głównie chodzi o brak inżynierów. Brak przymusowej matematyki powoduje odsunięcie jej przez gros uczniów, w konsekwencji niezrozumienie jej i podejmowanie studiów humanistycznych. Tyle specjaliści o tym kierunku lub jego braku. Co zrobić? Jaki wprowadzić przedmiot, aby wszyscy na tym zyskali? Otóż MEN, w osobie Romana Giertycha, ma takie rozwiązanie. Od 2010 na maturze abiturienci będą mogli wybrać religię. Może nie jest to zbieżny przedmiot z matematyką, no ale jak się nie ma, co się chce, to chce, co się ma.

Interesujące są argumenty Romka za takim właśnie wyborem:
Jest to wynik wielu konsultacji, oczekiwań Kościoła katolickiego, a także oczekiwań uczelni, które mają wydziały teologiczne (źródło: wp.pl)
Ciekawe z kim się konsultował. Widać także wyraźny wpływ KK na politykę edukacyjną i nie tylko (jeśli ktoś miał jeszcze złudzenia, że żyjemy w świeckim państwie). Ciekawe, co jeszcze KK oczekuje.

Prawie rok temu Młodzież Wszechpolska wystosowała pismo do Romana o wprowadzenie religii do szkoły. Teraz wprawdzie MW nie ma nic wspólnego z LPR i Romanem, ale Wielki Edukator przychylił się do prośby. Romek podkreślił, że sprawa jest już przesądzona.


Tak na prawdę, to MW chciała na maturze nie religii, a Religi. Ciekawe, co też oni chcieli Minister Zdrowia? Może maturzysta wypytywany byłby o życiorys, albo też o osiągnięcia profesora Religi (może Akademie Medyczne zniosłyby wówczas egzaminy na medycynę?). Poniżej prośba Wszechpolaków:


17.12.06

Lud ma być ciemny

Nowy pomysł PiSiorów, nie napawa optymizmem.

"[N]ie ma groźniejszego sygnału, niż ta skandaliczna i zła propozycja PiS"

A o jaką propozycję PiS chodzi? Otóż

"pieniądze, które miały trafić do młodych ludzi chcących się kształcić, mają trafić do administracji"


No, cóż widać strategia PiS, aby lud ogłupiać, nabiera rozpędu. Durnym społeczeństwem trzeba zarządzać, więc decyzja przeniesieniu pozycji budżetowej ze stypendiów do administracji jest uzasadniona.

To, jak i obecność Jarosława K. na obchodach rocznicy Radia M. pokazuje, gdzie ma PiS i Kaczki naukę i studentów. Zamiast zaszczycić swą obecnością uroczystość rozdawania dorocznych nagród Fundacji Nauki Polskiej, odwiedził moherowe berety.

Chyba takim postępowaniem nie zaskarbi sobie przychylności społeczności akademickiej. Dla Polski to dobrze, dla PiSiorów źle. Ale to ich sprawa.

Stypendia już są skandalicznie niskie, aż strach pomyśleć jak niżej jeszcze mogą upaść. Ciekawe ile osób będzie musiało zrezygnować ze studiów ze względu na brak pieniędzy.

15.12.06

Jak doradzać PiS

Kategorie: ,

Jak zostać doradcą PiSuaru? Być może niektórym wydawać by się mogło, że to niemal nie osiągalnie. Nic podobnego. Poniżej przedstawię receptę, jak zostać wpływowym doradcą PiSu.

Otóż po pierwsze, nie trzeba mieć odpowiednich kwalifikacji. Nie są potrzebne, aby doradzać. Jeśli ktoś posiada tytuł profesora czy doktora, to może się nim pochwalić, ale jeżeli takowego nie mamy, to jeszcze nie oznacza, że nie możemy udzielać konsultacji. Po drugie, dobrze wynaleźć sobie jakiś obszar doradzania. Niekoniecznie to na czym się znamy. Równie dobre może być to, na czym się kompletnie nie znamy. Jak wspomniałem nie ma to większego znaczenia.

Po trzecie, należy napisać raport, czyli ekspertyzę. Nie trzeba zaraz bazgrać kilkuset stronic. Wystarczy ok. 30. To, czy będzie kompletny, czy nie, także nie stanowi problemu. Może jak będzie niekompletny, to będzie więcej niedomówień. A im więcej niedomówień, tym lepiej.

Po czwarte, należy odwołać się do układu. I, wreszcie po pięte, nie wolno pod żadnym pozorem stawiać jakiegoś PiSdzielca w niedwuznacznym świetle.

Podsumowując, należy wybrać sobie jakąś branżę. Potem wskazać istniejący w nim układ. Wymienić sporo nazwisk, najlepiej ludzi związanych z opozycją. Nie podpisywać, pod żadnym pozorem. Anonimowość sprzyja. Można wprawdzie dać do zrozumienia, że jest się autorem, ale ni wolno tego robić explicite. I sukces mamy zapewniony.

Kto nie wierzy, niechaj sam przeczyta raport pseudoeksperta, który pomimo braku kompletności, trącący niekompetencją i banałem, stał się lekturą nr 1 w kuluarach PiSuaru. Dodam tylko, że branża telekomunikacyjna została już wykorzystana. Ale przecież jest jeszcze tyle innych. Aha, i trzeba raport zaopatrzyć w klauzulę poufności, a sukces gwarantowany.

12.12.06

LPR faszyzuje czy nie

Kategorie: ,

Po publikacji zdjęć z imprez Młodzieży Wszechpolskiej, zamawiających piwo poprzez wyprostowanie prawej ręki, czy można zadawać takie? Liderzy LPR twierdzą, że to nieprawda. Spójrzmy:
W niedzielę zmarł gen. Augusto Pinochet. Wielki chilijski bohater narodowy, przywódca antykomunistycznej krucjaty, człowiek prawy i niezłomny. (z blogu W. Wierzejskiego)

Pinochet to postać kontrowersyjna. Z jednej strony rzeczywiście powstrzymał anarchię w Chile, ale z drugiej uczynił wiele złego.

Wczoraj, gdy miałem wygłosić referat na Wydziale Psycholingwistyki na Uniwersytecie Monachijskim, spotkałem znajomego Chilijczyka, który przepraszał mnie, że nie zabierze wielkiego udziału w dyskusji, bo... zmarł Pinochet. Nie wyglądał na uradowanego, więc sądziłem, że po prostu mu żal tego dyktatora. Ale nie zaczął mi opowiadać, jak stracił młodość i zdrowie w więzieniu (Wierzejski zaraz powiedziałby, że to komuch) i jak jego znajomi zaginęli.

Ten "człowiek prawy i niezłomny", jak powiedział mi Juvenal,założył też obozy koncentracyjne w Chile, które dzisiaj pełnią tę samą rolę, co Oświęcim, Dachau i inne (jako pominiki ofiar dyktatury). W sumie zginęło ok. 3000 osób (za raportem Rettiga), 30 000 było torturowanych (raport Valecha) i sporo musiało porzucić sw ojczyznę.

Kogo zatem wychwala poseł Wierzejski? Obozy zakładali także Hitler i Stalin. Sympatie są zaiste ciekawe. Czy można powiedzieć spoglądając na te obozy, że Pinochet był prawy? Raczej nie. Ale Wierzejski zapewne odpowiedziałby:
Ja daleki jestem od tego typu wulgarnej demokratyzacji i relatywizacji ocen (z pewnością będącej wynikiem swoistego kultu fałszywego pluralizmu i tchórzliwego asekuranctwa)

Nie tchórzliwym kultem jest zafascynowanie Franco, Pinochetem, a pośród Młodzieży Wszechpolskiej, pewnie i Hitlerem. Ale kto ich nie wielbi, ten zapewne jest tchórzliwym asekurantem, jak chce Wojtuś.

Ale się wyprawia w IV RP

Kategorie::

Przełom listopada i grudnia dostarczył wielu niespodzianek. Muszę przyznać, że te wstrząsy, a przynajmniej te niektóre, powodują u mnie mdłości i niechęć komentowania. Niektórzy mówią, iż polska polityka dotknęła bruku. A czy ona się kiedyś od niego oderwała?

Okazało się, że wewnętrzne turbulencje w PO, to mały pikuś z tym, co nadeszło później. Kwestia nazistowska w Młodzieży Wszechpolskiej i, oczywiście afera rozporkowa. Ale najciekawsze jest dla mnie zachowanie Jarka K. Cała Penisgate, to wewnętrzna sprawa Samoobrony, o ile nie dotyczy Leppera. A, że prokuratura nie znalazła nic na Adnrew, więc jednak ma się tym zająć SO sama. Już nawet pomijam kwestie prawne molestowania, ich etyczny aspekt. Mają one jednak niewątpliwy wpływ na wizerunek koalicji rządzącej.

A tu Jarek Kaczyński mówi wszem i wobec, iż koalicja jest niezagrożona. Mam jakieś nieodparte wrażenie, że za tymi aferami stoi PiS. Reżyseruje je, aby pozbyć się chamów i warchołów z rządu. Ale jest to tylko wrażenie, bo premier jest marnym graczem, a jego strategia, to pozostanie przy władzy.

Jak się wpisuje w to wszystko propozycja PO (odsunięcie SO i LPR oraz wcześniejsze wybory)? Ciężko ocenić, bowiem same działania tej partii są dla mnie niezrozumiałe. Całkowicie odcina się od LiD, nie chce wchodzić z nią w żadne koalicje. Natomiast wyraźnie stawia na PSL. Jednak, gdyby odbyły się wcześniejsze wybory i wygrałaby PO, to wątpię, aby koalicja PO-PSL miała większość parlamentarną. PO musiałaby poszukać innego rozwiązania.

Choć jestem za odsunięciem od władzy tych chamów z Samoobrony i nacjonalistów z LPR. Chcę także, aby PiS odeszło w niebyt, bo ta jego mania prześladowcza i wyszukiwanie układów, to już jest groteska. Jednak przyznaję w pewnym sensie rację Jarkowi, że rozwiązanie Sejmu niczego nie wniesie. Nie wniesie, bo PO nie ma jasno zdefiniowanego scenariusza działań. Wcześniejsze wybory niekoniecznie wniosłyby stabilizację na scenie politycznej.

Z drugiej strony wizja braku IV eRPe jest ciekawa. Może jeszcze powrócą dobre czasy?

4.12.06

Sabotaż mediów niemieckich

Kategorie: ,
Ostatnio głośno się zrobiło o Axel Springer Polska. LPR, ci rzekomo nie-faszyści, chcą zbadania czy niemiecki koncern nie ma powiązań z niemieckim wywiadem. To jest dopiero bzdura. Może w Orkli (właściciel kilkunastu tytułów prasowych, m.in. Głos Pomorza, Rzepa) macza palce wywiad norweski. Nagonka trwa. Ale dzisiaj nie zajmę się tą sprawą. Długie macki wywiadu sięgają znacznie dalej. A może to po prostu gra szarej sieci?

Pamiętacie wydarzenia tuż sprzed spotkania Trójkąta Weimarskiego? 26 czerwca brukowa prasa niemiecka TAZ (Tageszeitung) opublikowała okropny artykuł, jakoby nasz kochany prezydent z premierem (już wówczas Jarosław) był podobny do kartofla. Tekst nosił tytuł "Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem" i spowodował nadwydolność metaboliczną u prezydenta Lecha The Potato Kaczyńskiego, czyli po ludzku - Leszek dostał sraczki. Oficjalnie się obraził, że zachorował dowiedzieliśmy się nieco później. A jak zachorował, no to już chlapnął jakiś nielojalny pracownik. Fakt, faktem, że prezydent narobił w gacie i na szczyt weimarski nie pojechał. Z czasem sprawa też ucichła, został tylko przydomek Leszek I Chorobliwy.

No, ale niedomagać każdy może, więc Lechowi wybaczamy. A co robią Niemcy? Otóż ten sam brukowiec TAZ publikuje tekst pt. "Który z was teraz przyjeżdża?" i publikuje takie oto zdjęcie


A robią to na dzień przed kolejnym szczytem weimarskim. Czy oni chcą, aby prezydent dostał ponownie sraczki? Tak właśnie Niemcy sabotują ważne międzynarodowe spotkanie. Panie prezydencie proszę nie zwracać na brukowca uwagi, zaopatrzyć się solidną ilość rolek papieru toaletowego i jeść dużo czekolady. Figury taka ilość słodyczy i tak nie zepsuje.

Notabene, jak przyglądam się temu zdjęciu, to rzeczywiście widzę podobieństwo. I szkoda, że szczyt nie odbędzie się w Monachium, bo mógłbym pójść poskandować: "Spieprzaj dziadu!"

2.12.06

Antypisowska propaganda

Kategorie::

Uff, trochę pofolgowałem swojemu lenistwu, ale znów zabieram się za pisanie. W czwartek miałem okazję odwiedzić największy w Niemczech Instytut Medycyny Sądowej w Monachium. Wbrew mniemaniu nie odbiega od polskich odpowiedników - identycznie wyposażony i podobnie biedny. Ale pomijając to, aż czuć w jego murach obiektywizm, choć jego głównym zleceniodawcą jest Prokuratura. Obiektywne metody badawcze, co jest oczywiste i obiektywne wyniki. A to w porównaniu z naszą sceną polityczną stoi w niezłym kontraście.

Wczoraj w "Fakcie" ukazał się wywiad z premierem IV eRPe, gdzie pojawiło się 5 ciekawych punktów:
  • Recepcja wyborów, recepcja porażki
  • Propaganda antypisowska
  • Rzeczywistość medialna
  • Zrzucanie winy
  • Kaziu i wakat

Recepcja porażki

W wyborach PiS niewątpliwie odniosło porażkę, a widoczne to było na przykładzie Warszawy. Jednak Jarosław widzi to zupełnie inaczej:
Czy to oznacza, że wyników wyborów w dużych miastach nie odbiera pan jako recenzji roku rządów PiS?
(JK) To może być najwyżej recenzja skuteczności działalności propagandowej, skierowanej przeciwko nam. I w takim wypadku będzie to recenzja pozytywna.
Dlaczego PiS przegrał, bo była nagonka, poza tym sytuacja jest bardzo dobra. Poza tym A. Kwaśniewski specjalnie przyjechał z USA, aby oddań głos na HGW, a nie Kazia (zaiste godne naśladowania poświęcenie byłego prezydenta). Gdyby nie było opozycji gdyby nie było innych partii, to PiS nie byłby celem propagandy.

Propaganda antypisowska
Lech Kaczyński przegrał wybory na prezydenta RP w stolicy, teraz PiS przegrał z PO w Radzie Warszawy, a Marcinkiewicz przegrał z Gronkiewicz-Waltz. Czy to nie sygnał, że warszawiacy odrzucają pana partię?
(JK) Ja tego tak nie odbieram. Trzeba pamiętać, że przeciętny obywatel nie jest w stanie obserwować całej rzeczywistości bezpośrednio – czyni to poprzez media. Tymczasem mamy za sobą klika lat kampanii przeciw Lechowi Kaczyńskiemu jako prezydentowi Warszawy, kampanii całkowicie kłamliwej i kilkanaście miesięcy kampanii nieustannych pomówień ze strony opozycji, oczywistych nieprawd, absurdalnych lamentów, że zagrożona jest demokracja, bezkrytycznie powtarzanych przez środki masowego przekazu. Symbolem tej kampanii jest dla mnie sprawa Huberta H. Parokrotnie karany przestępca stał się niemal bohaterem dla znacznej części mediów. Ktoś ze społecznego dna wulgarnie obraża prezydenta państwa i nie tylko nie jest z tego powodu potępiany, ale przeciwnie – to państwo jest potępiane za to, że go z tego powodu chce ukarać. Ten przypadek może być interesującym studium obecnej sytuacji w mediach, która ma ogromne znaczenie także dla wyników wyborczych. Biorąc to wszystko pod uwagę, myślę, że rezultat w Warszawie jest naprawdę niezły.
oraz
Może to nie propaganda, ale krytyka?
(JK) Trudno to nazwać krytyką, gdyż krytyka odwołuje się do faktów, a tu mamy do czynienia z niebywałym wręcz natężeniem kłamstwa. Kłam, kłam, kłam – coś z tego zostanie – to jest główne założenie tej propagandy.
I jak tu wierzyć mediom? Jak wytłumaczyć fakt, że TVP kontrolowana przez PiS jest odbierana przez Polaków jako najbardziej nieobiektywna telewizja? Otóż wyjaśnić to zjawisko jest niezmiernie prosto: kto zrobił badania - media niepisowskie, a zatem kłamią, kłamią, kłamią. I tu dochodzimy do

Rzeczywistość medialna
PiS jest bezbłędny?
(JK) Oczywiście, że nie. Popełnialiśmy błędy, ale na pewno nie takie, jakie się nam przypisuje. Nas bardzo niepokoi, że w opisie rzeczywistości polskie media mogą tak kompletnie odejść od faktów. Zresztą wiele spośród argumentów, jakimi się nas atakuje – i nie mówię tylko o mediach – to chwyty wprost z szafy Lesiaka. Dlatego w żadnym razie nie mogę traktować wyniku wyborów jako oceny rządu. Jest on skutkiem niezwykle ostrej kampanii przeciw nam, trudnych sojuszów i dopiero na ostatnim miejscu naszych niedociągnięć. Biorąc jednak to wszystko pod uwagę, powtarzam, wynik jest niezły, a droga do wielkomiejskiego elektoratu nie jest zamknięta. Tym zaś, którzy w sojuszu z Hubertem H. obrażają prezydenta, warto przypomnieć twórczość Janusza Szpotańskiego. Przyjdzie dzień, gdy ktoś równie utalentowany jak zmarły poeta napisze kiedyś o ich sojuszach, tak jak on pisał o wydarzeniach z lat 40. i 50.
No comments.

Zrzucanie winy
Powiedział pan wiele cierpkich słów o opozycji. Do najbliższych wyborów być może aż trzy lata. Czy w tym czasie konflikt polityczny nieco przygaśnie?
To znowu nie jest pytanie do mnie. Jeżeli przestaną nas atakować Platforma i media, to sytuacja się uspokoi. Jeśli nie – to cóż ja mogę na to poradzić? Ze zdumieniem słucham wciąż, że to ja jestem agresorem.
Oczywiście, że Jarosław i jego partia są niewinni, przecież oni nic nie mówią. Wszystko, co Jaro rzekł łże-media przeinaczyły, aby go upokorzyć przed Polakami. Ciekawe też jest, że pada propozycja dla używania nieco mniej dosadnych słów:
A może wystarczyłoby opisywać rzeczywistość w łagodniejszych sformułowaniach?
W jakich łagodniejszych?
Otóż to. "A czy ja coś mówiłem?"

Wakat dla Kazia
To jest chyba jeden z ciekawszych wątków wywiadu.
Ma pan jakieś propozycje dla Kazimierza Marcinkiewicza? Chciałby pan, żeby został w polityce?
To oczywiste, że zostanie. Jest przecież najpopularniejszym polskim politykiem. Na pewno dostanie jakąś propozycję rządową.
Ciekawe stwierdzenie "Na pewno dostanie jakąś propozycję rządową". Chciałem przypomnieć, że to Jarosław reprezentuje rząd w całej swej rozciągłości. Kto więc ma zaproponować Kazkowi stanowisko, jak nie on sam? Może jakiś układ stoi za Jarkiem?