4.10.06

Studenci, Społeczeństwo informacyjne i inne polskie absurdy


[Kategoria: ]

Postanowłem, że nie będę dzisiaj ani komentował "aferę taśmową", ani też możliwość ponownego istnienia w koalicji SO. Tym razem będzie coś o społeczeństwie informacyjnym, szkolnictwie wyższym i drenażu mózgów.

Na pierwszy ogień rzucę szkolnictwo wyższe. Z własnych doświadczeń oraz z komentarzy władnych ku temu osób wiem, że poziom intelektualny kolejynch roczników jest coraz niższy. Niejeden zaraz zaoponuje, że każdy rocznik wypowiada się tak o kolejnych, młodszych. Jasne tak też jest. Ale w tym wypadku krteria są intersubiektywne, zaistniałe wg pewnych kanonów. Jasnym też jest, że moja ocena jest oceną ogólną. Nie mówię,nie powiem tego nigdy, że bez wyjątku, każdy młodszy ode mnie jest "głupszy". To byłby fałsz.

Moje obserwacje dotyczą kilku kierunków, albo obszarów naukowych. I choć dotyczą one nauk humanistycznych (za wyjątkiem logiki), to sądzą, że można je rozciągnąć również na inne.

Obrońcy polskiego systemu edukacji często przywołują argument niedofinansowania. W porządku wszyscy wiemy, że Uniwersytety i inne szkoły wyższe borykają się z finansami, jednak poprawienie jakości intelektualnej nie zawsze wiąże się z nakładami finansowymi. Bardzo często istaotna jest inicjatywa oraz dobra wola i chęć.

To, co różni polskiego sudenta od np. niemieckiego jest brak zdolności krytycznego myślenia. Zaszczepienie takowego nie jest kwestią nakładów finansowych, a pewnego przygotownia w młodszych latach. Ale czy Niemc mają lepszy system edukacji niż Polacy. Raczej nie. Analitycy niemieccy oceniają swój system bardzo nisko. Właśnie dlatego domagją się reform w oświacie. Ale mimo tego studenci niemieccy charakteryzują się wyższym krytycyzmem i analizą.

Te braki później rozkwitają i brak polskich naukowców na międzynarodowych konferencjach.

Wczoraj otrzymałem maila od znajomego, który otrzymał staż naukowy w Szkocji. Jego natychmiastowe spostrzeżenie jest następujące:
"Co mnie uderzylo tutaj, to to, ze ludzie od razu przechodza do dyskusji merytorycznych. W Polsce w ogole nie rozmawia sie o filozofii, ludzie sie nie spieraja o argumenty."

W Polsce pamiętam ćwiczenia, które charakteryzowały się milczeniem, albo powszechną akceptacją problemu. Nie było dyskusji, albo były na żenująco niskim poziomie.

Na to składa się wiele problemów, a leczenie powinno się zacząć już w szkole podstawowej. Ja i moi rówieśnicy (a także starsi ode mnie) byliśmy tzw. "przeciążeni" nauką (były to czasy, gdy przez kilka lat uczęszczałem 6 dni w tygodniu). Jednak nie narzekam i uważam, że system nie był zły (może oprócz tych 6 dni szkoły, 5 pięć wystarczy). Wystarczyło dokonać małych poprawek, a nie zaraz przewracać go do góry nogami.

Ale przejdę do społeczeństwa informacyjnego. Ponieważ swego czasu interesowałem się tą ideą, więc od czasu do czasu powraca do mnie niczym boomerang. To, że Polska ma zamiar przekształcić się w owo zjawisko jest nad wyraz porządane. Pytanie jednak czy coś w tym kierunki czyni? Oczywiście nie chodzi mi o organizowanie "pogadanek", tylko o konkretne kroki. Są próby przeniesienia urzędów do sieci, tzw. e-government. Idee popieram, ale jak zwykle gdzieś inicjatorzy się pogubili.

Aby społeczeństwo mogło korzystać z dobrodziejstw zasobów internetowych, potrzebna jest infrastruktura i łatwy do niej dostęp. Infrasktruktura jest. Jaka ona jest to inna sprawa. Jednak jest. A co z dostępem? Wg mnie jest słaby. Nic dziwnego drogi.

Przyznaję, że śmiałem się bardzo długo, gdy zobaczyłem reklamę Chello w Internecie o takim haśle: "trzymaj się mocno Chello przyspiesza". Ok, pomyślałem, że mnie zaraz czymś zaskoczą. A tu napis pojawia się "512 kB/s za 36 Zł". Myślałem, że sturlam się ze śmiechu z łóżka. 512 kB/s? To kpina jakaś? W Niemczech, jak długo mam Internet nieprzypominam sobie, aby tak niska prędkość były dostępna. Pierwsza jaką miałem to 768 kB/s. Było to ładnych parę lat temu. Wówczas przesiadłem się z polskiego Dialogu (56 kB/s) za 80 zł/m-c na 768 za niecałe 17 euro. Teraz za niecałe 10 euro najniższe, co niemiecki telekom może zaoferować, to 2 MB/s (a nie jest to najtaniej). I to jest polski sposób na społeczeństwo informacyjne - zarżnięcie go wysokością opłat.

To tyle. A drenaż mózgów zostanie zwiększony dzięki mądrej decyzji Lecha K. Wojsko obowiązkowe dla wszystkich (nie ominie to studentów). Jeżeli ta propozycja stanie się fakte, to z Polski ucieknie jeszcze więcej młodych, zdolnych ludzi. Do czego ich serdecznie namawiam. Mogę śmiało stwierdzić, że ok. 30-40% osób, które kiedyś spotkałem w Londynie uciekało przed armią. A nie były to tak łatwe czasy, jak dzisiaj. Zatem w obecnym czasie może ich wyjechać jeszcze więcej. Tylko kto będzie wówczas popierał IV RP?

2 Komentarze:

Anonymous Anonimowy powiedział‚(a)...

Świetne wnioski. Dołączam ten blog do swoich RSS.

12 października, 2006 17:08  
Blogger mackubat powiedział‚(a)...

dzieki Bartini. To mile. I postaram sie poprawic pisanie i jakosc :)

12 października, 2006 18:06  

Prześlij komentarz

<< Powrót