19.10.06

Najważniejsze to zaangażowanie

Kategorie:: ,


Druga sprawa, która dotarła wczoraj do mojego styranego mózgu, to anons Wojciecha Wierzejskiego (tak, tak, tego z polskiej rodziny). Wojtuś chce dać szanse internautom i oglasza konkurs na jego hasło wyborcze. No niestety Wierzejski ustawił się do wyborczej kolejki i kandyduje na Prezydenta m. st. Warszawy. I za najlepsze hasło proponuje gratyfikację finansową (swoją drogą ciekawe czy dla zwyciezcy jest w stanie wynegocjowac, a to jak twierdzi jest jego zaletą, zwolnienie od podatku za wygraną). Chwali się, ze nagroda nie bedzie mała. A zatem do dzieła!

Muszę przyznać, że początkowo chciałem coś wymyślić. Ot tak dla hecy. Po chwili zastanowienia, stwierdziłem jednak, ze głupoty i tak nikt nie przeczyta, zresztą mam ciekawsze rzeczy na głowie. Ale to finansowe wsparcie dla zwycięzcy przez moment nie dało mi spokoju. Pomyslałem, że może by spróbować. Wszak nie cierpię tej partii, Wojtka również, ale jak to się mówi "pieniądze nie śmierdzą". Jednakże, jako naukowca, bardziej zastanowił mnie fakt "chęci uczestniczenia" w wymyślaniu, niż sam proces tworzenia hasła wyborczego.

Jak stworzyć poddanych, czyli konsekwencja wyboru
Rozpocząłem analityczne podejście do problemu i doszedłem do wniosku, że posunięcie Wojtka nie jest takie głpie (tzn. z jego punktu widzenia i jego kampanii). Zacząłem "nie wprost", czyli od znanego z logiki dowodu przez zaprzeczenie. Jest wielce prawdopodobne, że nie wygram. Jeżeli Wojtek W. dostanie dużo maili, to moje prawdopodobieńswto jest niskie. I od razu doszedłem do negatywnego pytania, a co jeśli obywatel WW ma już hasło, a cała akcja to jakaś podpucha? Co w takim przypadku on by na tym zyskał? Odpowiedź jest jedna - zyskał by dużo. W tym "konkursie" gratyfikacja finansowa ostatecznie byłaby niezbyt istotna. Ona służy tylko jako bodziec do wzięcia udziału. Najważniejsze jest zaangażowanie.

Gdybym przystał na propozycje Wojciecha, to musiałbym poznać go blizej. Musiałbym tez przekonać się co do jego programu, pomysłów, itd. Jednym słowem musiałbym się zaangażowac w cały proces tworzenia. Oczywiście zakładam, ze chciałbym otrzymać nagrodę. Łatwiej robić coś, co się lubi i akceptuje, niż to, czego się nie cierpi. A zatem musiałbym sie przekonać do Wierzejskiego i LPR. Zgroza! MOja osoba więc odpadła w przedbiegach. Ale wiele osób zapewne nie. I tych można podzielić na dwie grupy:
- osoby wierzące w LPR, będące tej partii wyborcami i
- osoby pragnące podreperować własne finanse.

Pierwsza grupa jest oczywista i nie potrzeba zagłębiać się w to. Druga jest bardziej zadziwiająca, bowiem niekiedy z anatagonisty może powstać protagonista. I nie będzie to takie trudne. W psychologii społecznej jest to tzw. zasada "Zaangażowania i konsekwencji". Chętniej przyjmujemy coś za nasze własne poglądy jeśli jesteśmy do tego przekonani. Konsekwentnie też się ich trzymamy. Stąd taki fanatyzm członków sekt, niektórych firm o systemie piramidowym.

Wojtek zrobiłby jeszcze lepiej, gdyby umieścił listę osób, które podesłały mu propozycję na swoim blogu (pod pretekstem wyróżnienia). Miałby wówczas grono wiernych poddanych. Bo jak niby X wytłumaczyłby się przed Y, że wprawdzie nie lubi LPR, ale hasła dla nich wymyśla? Nie otrzmał za to pieniędzy, więc argument finansowy odpada.

A co Wy sądzicie o tym?