14.8.06

Kwestia niesprawiedliwości

Oto cukiereczek blogosfery, ukochany przez tłumy, p.o. prezydent m. st. Warszawy, Kazimierz Marcinkiewicz pisze w swym pozbytym naturalizmu blogu:
"To wy padają zarzuty - swoją polityką - wyrzucacie młodych ludzi z Polski. Oni są zmuszeni wyjechać, opuścić swój kraj i szukać swojego miejsca, swojego szczęścia poza nim. Zarzut jest w ogromnej części uprawniony, ale dotyczy efektów polityki ostatnich 16 lat, czyli naszej kochanej III RP. Rozwiązywanie, choć wcale nie szybkie rozwiązanie tego problemu było jednym z głównych motorów moich działań przez 'moje 9 miesięcy'".
Kochamy Kazia, więc w części przyznamy mu rację. To prawda obecny rząd działa stounkowo krótko, więc wiele nie udło mu się popsuć. A teraz do rzeczy panie p.o. prezydencie.

Dlaczego nie wrócę do Polski?
Po pierwsze, jako młody naukowiec nie mam w kraju rządzonym przez pana Władców żadnych, ale to żadnych perspektyw. Po pierwsze, zarobek. Pańskie działania ostatnich 9 miesięcy pozbawiły mnie, w zasadzie jedynego przywileju, korzystnego opodatkowania.

Nie mogę również pracować na kilku uczelniach na raz. To akurat rozumiem, jakość moich wykładów spada. Ale wprowadzając to ograniczenie, nie podnieśliście pensji. Poza tym i tak znajdą się sposoby, aby to obejść. Dorzuciwszy brak ulgi podatkowej, będę musiał jeszcze więcej wykładać, prowadzić zajęć, pracować na innych uczelniach, aby wyrównać stratę. Czyli jakość spadnie jeszcze bardziej.

Nawet, darujmy sobie, tzw. program "Powroty" nie jest dla mnie i moich kolegów, żadną zachętą.

Rząd nie wspiera nauki, możemy sobie to głośno powiedzieć. Przeznaczamy na naukę tak mało środków, że ciągniemy się w końcówce krajów Unii. Do tego dochodzą słabe programy promocji stopni naukowych.

No, ale gdybym był rolnikiem, to zawsze mógłybym na wsparcie liczyć. Gdybym był górnikiem mógłbym z kolegami iść pod Sejm, aby dochodzić swych praw. Ale ponieważ jestem naukowcem, więc siedzę cicho, myśląc o pokojowym załatwieniu sprawy.

Gdybym był nieudacznikiem, miernotą intelektualną, ewentualnie zakończył edukację po szkole zawodowej, to zawsze mógłbym zostać politykiem. Dzisiaj być może otrzymałbym jakieś stanowisko w rządzie. Kto wie? Ale powracając do bzdur Marcinkiewiczowskich.

Dalej czytam, że rząd zajmie się sprawą lepszych płac. Ok. Co zatem zrobi? Znacjonalizuje wszystkie firmy prywatne? Odgórnie nakaże podnieść płace, bo inaczej zakuje opornych w kamasze?

Zanim napiszesz Kaziu kolejne bzdury, zastanów się poważnie. Czy ktoś może nabrać się na takie "czary"? Chyba tylko "ciemny lud", czyli PiSowy elektorat.

[Kategoria: Marcinkiewicz]