27.9.06

Ale heca! Ale PiSowi nie do śmiechu!

Ha, no i mamy jeszcze większy kryzys polityczny, niż się wydawało. Oto niedawna sojuszniczka przeistacza się w konia trojańskiego, podstępnie niszczącego, jedyną siłę zdolną przciwstawić się Układowi. Renata Beger, świadomie lub nie, dobija gwóźdź do trumny naszego kochanego rządu.

Rozmowy niekontrolowane
Adam Lipiński twierdzi, że nagranie i upublicznienie to zwykły szantaż. Mamy zatem do czynienia z podwółnym szantażem. Z jednej strony szantażowani są posłowie SO przez samego Andrew Leppera, z drugiej szantażowani są rycerze sprawiedliwości i obrońcy uciśnionych posłów. Jest to sytuacja niesłychana! Podążając za tym rozumowaniem Lipińskiego jest to najzwyklejsza granda. Tak się odwdzięczają? A przecież Beger mogłaby przyjąć propozycję. Wówczas nie tylko nie byłoby skandalu PiSuarowego, ale i Beger miałaby stanowisko sekretarza (a może sekretarki?). Tylko gdyby wtedy sprawa wyszła na jaw, to Beger byłyby piętnowana za korupcją polityczną. A zatem nazwa Samoobrona jest tutaj na miejscu.

Teraz mamy do czynienia z prowokacją, szantażem i brakiem estetyki politycznej, a tak byłaby zwykła korupcja.



Stanowisko PiS
W Interii jest artykuł "Wotum czy kolejny Sejm", w którym to stawiane są pytania o stanowisko PiSuaru. Nawet nie czytając tego, można pozycję PiSdzielców łatwo nakreślić. Otóż, jak wspominałem to już kilkakrotnie, Jarek z bandą nie ustąpią tak łatwo. Będą się trzymać mocno władzy, a opowiadanie o samorozwiązaniu, to zwykłe mrzonki i mamienie ciemnego ludu. Oczywiście nie mogą zaprzeczyć wprost, że będą siedzieć na dupie tak długo, jak się uda. Lud jest uspakajany, a PiSiory zastanawiają się jak wyjść z krzysu.

Jedną z metod już znamy: korupcja polityczna, wykupywanie posłów. Ba najciekawszą zdaje się bronią jest pomysł stworzenia funduszu sejmowego dla zabezpieczenia długów potencjalnych sojuszników (mowa o trzymanych w szachu finansowym członków SO). Toż PiS jest zwykłym, albo raczej niezwykłym Robin Hoodem. Podatik, jako ten bogaty, wesprze finansowo uciemiężanych posłów Samoobrony.

Kolejnym biczem na prowokację układu liberalno-komunistycznego jest nowa komisja śledcza ds. prowokacji politycznej.

Oczywiście, jak powiada Gosiewski jest atak obrońców układu. A może panie Gosiewski jest zwykła prowokacja dziennikarska? Może dziennikarze, skądinąd zwykli ludzie, mają także dosyć wybryków elit dyletanckich IV RP? Może nie mogą, tak jak i ja, patrzeć na sarmackie wybryki ignorantów na "górze"?



[Kategoria: Rząd]

26.9.06

Oj, Jarek, Jarek, to już jest koniec

To już trzeci z rzędu post kontemplujący obecne pole walk politycznych. Mam nadzieję, że jutro nic nie skusi mnie do kontynuacji.

Właściwie to chciałem przeanalizować głęboką wypowiedź, jakże tryskającego mądrością, a nade wszystko humorem, Marka Kuchciżskiego. Ale powstrzymam się. Zresztą taką analizę przeprowadził już Azrael w swoim blogu, więc nie miałołyby to już większego sensu.

Odniosę się więc do jego stanowiska, co do przyspieszonych wborów. Można sądić, że to stanowisko w zasadzie odzwierciedla pozycje bliźniaków. Nie sądzę, aby jakś tam Kuchciński, choćby i sam szef klubu PiSuarowego, mógł mieć własne zdanie. No może i ma, ale napewno jest zdaniem bliźniaczym.

Otóż PO złożyło wniosek o samorozwiązanie Sejmu. Nic w tym dziwnego, gdyby to ode mnie zależało zrobiłbym to już wcześniej, no ale żyjemy w demokratycznie rządzonym przez miernoty państwie. Przy czym Donald Tusk zaapelował do Jarka, aby PiSdzielce ten projekt poparło. I teraz zaczyna się cała zabawa:

PiS projekt popiera
Gdyby PiS wniosek poparło, to mogłoby zachować twarz. Kaczyński mógłby przy odchodzeniu powiedzieć, że miał cichą umowę z Lepperem i w zamian za ustępstwa ten ostatni, miał wspierać próby stworzenia taniego i prawomocnego państwa. Jednak, gdy ten nie chciał na koniec wspomóc wysiłków PiSu, to Jarek najzwyczajniej go wywalił. Ot takie male kłamstwo, które po pierwsze dowałiłoby odrobinę SO, a po drugie mogłoby zachęcić ludzi do oddania głosu na PiS. Jednak wówczas mogłoby się pojawić niebezieczeństwo, że żadna z partii nie będzie chciała się s PiSuarem związać. Ale to można wykorzystać na korzyść PiSu.

PiS nie popiera
Najbardziej prawdopodobny scenariusz. PiSiory są głodne rządzenia, a więc będą siedzieć dopóty, dopóki ich nikt nie wywali. Będą szukać sronników, aby mieć większość w Sejmie. Jeżeli znajdą partię równie żądną władzy, to może się im to udać i do wyborów pójdziemy regulaminowo (lub w zbliżonym terminie). Jarek będzie chciał się trzmać za wszelką rękę, argumentując, iż założony i obiecany wyborcom cel nie został zrealizowany (na razie Kuchciński ujawnił narodowi, że plan został wykonany w 70%). Będzie to mamienie ciemnego ludu, a w rzeczywistości umocnienie się na stanowiskach.

Jednak, aby nastąpiło samorozwiązanie Sejmu, wniosek musi zostać poparty co najmniej 306 głosami posłów. A czy jest możliwe, by PiS poparł wniosek? Oczywiście! Nie wirzycie? Posłuchajcie wypowiedzi Kuchcińskiego Marka, jednego z PiSiorów. Mówi on ni mnie, ni więcej, że wniosek zostanie poparty przez PiSuar, tylko wówczas, gdy zostanie zmieniona ordynacja. Innymi słowy, wówczas, gdy RP stanie się państwem dyktatury bliźniaczej, dyktatury pełną kartoflaną gębą.



[Kategoria: PiS]

25.9.06

Co nas jeszcze czeka

Jak wspomniałem we wczorajszym wpisie wyjazd spowodował, że dopływ informacji do mnie został mocno ograniczony (zresztą świadomie, bowiem on-line byłem niemal cały czas). Więc wczorajsza sesja czytania zaległych wiadomości co chwila wywoływała u mnie wyraz zdziwienia powoli przechodząc w zadowolenie.

A jakie to informacje powodowały ten stan? Otóż usunięcie Leppera z rządu. To zdziwiło mnie najbardziej. Zdziwiło, bowiem władzopazerność PiSu powinna negować takie posunięcia. A tu masz! Lepper poza rządem, a Jarek trzęsie gaciami. Toż to się nazywa irracjonalność! Choć z drugiej strony, mogła to być rozpaczliwa decyzja mająca na celu zdobycie przychylności przyszłych wyborców.

Widać porozumienie PiSu z SO widniało na horyzoncie, ale jak to z horyzontem bywa, nic a nic się nie przybliżało. Skoro nie było możliwości dogadania się, ani za pomocą argumentów łagodnych, ani groźby, Kaczyński Jarek postanowił wywalić największego pieniacza (lub Pierwszy Warchoł IV RP) z rządu, aby ten nie mógł swymi czarami pozyskać większej liczby wyborców, a sam Wielki Bliźniak mógł pozyskać kilka punktów w sądażach.

I zdaje się, że cel osiągnął, bowiem 49% ankietowanych uznało, że decyzja była słuszna i rząd bez Przewodniczącego jest lepszy. Przy czym 31% uznało, że to był błąd.

Ja osobiście uważam, że to był również błąd. Jarek Andrzeja mógł zostawić i byłby się bardziej skompromitował. A tak zapewne wejdzie do parlamentu.

Zadowolonyjednak jestem z tego, że jest bardzo prawdopodobne, iż odbędą się wcześniejsze wybory. Będziemy mieli Rodacy ponownie szansę, aby wybrać swych reprezentantów. Jednak tym razem dokonajmy rozsądnego wyboru, godnego Europejczyka!


[Kategoria: PiS Rząd]

24.9.06

Quo vadis Polsko?

Witam ponownie po dwutygodniowej przerwie.

Czas nieobecny na blogu zrekompensowany został na polu naukowym. Niecałe dwa tygodnie spędziłem w samym centrum siedliska zła, mieście powodującym sraczkę u obecnego prezydenta, naszego nieszczęsnego kraju- Berlinie. Wprawdzie samego źródła nieszczęść i "niemcofobii" nie zobaczyłem (mam na myśli ową wystawę i miejsce powstania ośrodka przeciw wypędzeniom), ale za to skonfrontowany zostałem z nieco frapującymi mnie pytaniami i wątpliwościami.

Po pierwsze zdziwił mnie brak "polskiej reprezentacji" na międzynarodowej konferencji. Wporządku byłbym nieco niesprawiedliwy, gdybym powiedział, że nie było żadnych Polaków, ale jak na 40 milionowy naród chlubiący się dobrymi uczelniami, to taka znikoma obecność nie napawa otymizmem.

Z samej Polski było trzech naukowców (dwóch z Uniwersytetu Szczecińskiego i jeden z Rzeszowa). To daje nam odrobinę większą liczebność w porównaniu np. z Cyprem (z tej niewielkiej wyspy było dwóch naukowców). Samych Polaków było więcej, ale reprezentowali oni, podobnie jak i ja, zachodnie uczelnie (Niemcy, Szwecja). Jest to niestety kolejny dowód na to, że polskie uczelnie mają niewiele do powiedzenia na arenie międzynarodowej.

Druga sprawa, która mnie zmartwiła, to brak wsparcia dla młodych naukowców, którzy zdobyli swój pierwszy tytuł naukowy na niepolskiej uczelni. Jeśli ktoś mnie czyta, kto zrobiwszy doktorat pragnąłby (z nieznanego dla mnie powodu) wrócić do Polski na jakąś z krajowych uczelni, to muszę go zmartwić, nie jest to wspierane przez instytuty. Te mają promować swoich, a nie obcych. Widać, że program "Powroty" to nieporozumienie: pieniędze na powrót tak, pieniądze na dlasze życie w kraju - nie. "Aby mieć jakieś szanse w polskiej nauce", jak poinformowałmnie jeden z dyrektorów pewnego instytutu, "należy mieć habilitację oraz sporą listę publikacji." To ostatnie jest całkowicie dla mnie zrozumiałe. Jednak pierszy warunek już nie. Habilitacja nie jest ogólnoświatowa. Anglosasi takiego zjawiska nie posiadają. Jak ktoś może mieć habilitację w USA lub Wlk. Brytanii?

Trzecia rzecz niezwykle martwiąca, to zgodna opinia akademików, których na konferencji spotkałem, to stale obniżająca się kondycja intelektualna studuijących i brak krytycyzmu w konfrontacji z poglądami innych. Krótkomówiąc obecni studencji mają coraz mniej do powiedzenia. Promuje się także miernotę intelektualną, jak się wyrazili. A to akurat jest skutkiem działań niejakiego Giertycha Romana i jeko rewolt edukacyjnych.

I wreście najbardziej smutna rzecz, to niezrozumiałość działań czołowych polskich polityków. Cześć obecnych na konferencji Niemców pytała mnie dlaczego wśród Polaków panuje taka niechęć, swoista "niemcofobia"? I na to pytanie nie znajdowałem dobrej odpowiedzi. Właśnie dlaczego? Jak jedni mówili, przecież stosunki między Niemcami i Francją także ze względów historycznych były napięte, ale młodsze pokolenia już takich problemów ze sobą nie mają. Inni z kolei zastanawiali się czy sytuacja przypadkiem nie podobna do sytuacji z nazizmem w Niemczech. Sporo osób ma z tym problemy i o tym po prostu się nie mówi, nie wspomina. Ale czy to dobrze? Moim zdaniem nie, a za przykładniech posłuży sukces NPD (nazistowskiej partii) w Maklemburg-Vorpommern.

Zdaje się, że tak skrytykowany przez polskich możnowłdców prezydent Niemiec miał rację: o trudnych rzeczach pomiędzy naszymi narodami musimy dużo rozmawiać i tłumaczyć.

[Kategoria: Różne]

8.9.06

Spotowe zapasy

Po spocie Platformy, który poruszyłem kilka dni temu ("Jarek K. człekzgodny i spokojny", przyszedł czas na PiS. Przed wczoraj jedynie słuszna partia wyemitowała swój "majstersztyk". Kwestię czy spot jest dobry i co miałoby być jego celem odkładam na razie na bok.

Po obejrzaniu zastanawia mnie dlaczego to lektor został zaangażowany, a nie Jarek Kaczyński? Według mnie byłoby to bardziej wiarygodne. Wyobraźmy sobie jak taki spot wyglądałby z głosem Jareczka:

Jarek (zamiast lektora) podniesionym, jakby pijanym głosem: "Chcieliśmy remontować (mlaśniecie) Polski dom sami, przepraszam - razem (mlaśniecie i głośne wypuszczenie powietrza)".
Rokita: "Wspólnego rządu być nie może".
Tusk: "Miejsce Platformy jest w opozycji!"
Jarek (głośno wypuszczając powietrze nosem): "Psucie, przepraszam - naprawianie Polski (mlaśnięcie) trwa, to nie czas (mlaśnięcie) na kłótnie, to czas (mlaśnięcie) na pracę".
Tusk: "Dosyć tego, tak dłużej nie może być".
Rokita: "Odrzucamy te ustawy".
Rokita, Tusk na zmianę: "Nie może być!", "To jest absurd!", "Protestujemy!".
Jarek (znów głośno wypuszczając powietrze nosem): "Prawo i Sprawiedliwość (mlaśnięcie) - prosimy (mlaśnięcie) przeszkadzać, przepraszam - nie przeszkadzać".

Chba jednak wolę "dzieło" PO. Przewodniczący Tusk samemu mówąc do widzów jest bardziej wiarygodny. A Jarek swymi cmoknięciami i mlaśnięciami, głośnym wypuszczaniem powietrza, myleniem się co chwila jest nad wyraz żałosny, marny i dyletancki.


[Kategoria: Różne]

6.9.06

Dalsze kroki ku dyktaturze

Po stworzeniu CBA, przyszła kolej na dalsze posunięcia w scalaniu bliźniaczej monarchii i eliminacji wrogów, nie tylko partyjnych, ale i publicznych.

Nowy pomysł to zbieranie wszelkiej informacji (rozwinięcie tego, o czym pisałem wcześniej "Polska: ku dyktaturze", a mianowicie zdolność instytucji do przechowywania wszelkich informacji: rozmów, SMS-ów, poczty elektronicznej, adresy stron, które odwiedziliśmy, adresy naszych korespondentów, i wiele innych godzących w prawa zwykłych obywateli urojenia PiSu. >Rozumiem, że trzeba walczyć z przestępczością, ale dlaczego w tak radykalny sposób, od którego usierpią szarzy obywatele (najbardziej ci z III RP lub V, bo to wywrotowcy).

Pomijam oczwiście fakt, że zebranie i przechowywanie takich ilości danych, to niezłe wyzwanie techniczne, a co za tym idzie i finansowe. W rezultacie zapłacimy my wszyscy, bo na pewno nie firmy telekomunikacyjne ani dostawcy usług internetowch. Rzęd dalej będzie narzekał, że telekomunikacja jest najrdoższa w Europie (tylko tym razem ciekawe, z czyjej będzie to winy?).

Taka forma, tak daleko posunięta, jak podaje Metro jest niespotykana w Europie. Jednym słowem Kaczyńscy upatrzyli sobie rzeczywiście USA jako wzór. Tylko niekoniecznie najlepszy aspekt.


[Kategoria: Różne]

Bicz na Polaków

Ta sympatyczna pani na zdjęciu, w Polsce znana jest ze swej kontrowersji, krypto-nazizmu i rewidowaniu polskiej historii. Dzisiaj pojawiły się informacje w Zyciu Warszawy, jakoby pani Erica Steinbach twierdziła, że
"Niemcy mogliby zażądać od Polaków konsultacji w sprawie upamiętnienia Powstania Warszawskiego" (źródło: Onet.pl)
bowiem
"Mamy w tym interes. W końcu to my zburzyliśmy Warszawę" (źródło: Onet.pl)
Za tym posypały się oburzenia (nic dziwnego). Prof. Bartoszewski uznał, że Erika Steinbach (dla przypomnienia, ta od wystawy o wypędzeniach, poruszyłem sprawę we wpisie "Kaziu chowa głowę w piasek") jeszcze długo Bądzie uprzykrzać Polakom życie i pogarszać stosunki między państwami.

Cała afera wydałami się nieprawdopodobna, bowiem znam Niemców dość dobrze i wiem, że za Odrą istnieje coś takiego, jak poprawność polityczna (zjawisko to u nas nie występuje - przyp. mackubat) i to dość daleko posunięta. Pani Steinbach nawet, gdyby coś takiego myślała, to nigdy by tego nie wyraziła publicznie. Stróże poprawności już ostrzyłyby sobie na niej zęby. Wypowiedź więc trochę mnie niepokoiła, myślałem, że owo nieznane w Polsce zjawisko, zanika już i u naszych zachodnich sąsiadów. Na nieszczęście dla obrażalskich Polaków Związek Wypędzonych wystosował oświadczenie, z którego jasno wynika, że ZW sfałszowało, albo w najlepszym razie zmanipulowało wypowiedzią Steinbach. Do powyższego cytatu Eriki:
"Niemcy mogliby zażądać od Polaków konsultacji w sprawie upamiętnienia Powstania Warszawskiego. Mamy w tym interes. W końcu to my zburzyliśmy Warszawę"
Powinno być dodane:
"Nie przyszłoby nam nigdy do głowy, żeby wysunąć takie żądanie". (źródło: Onet.pl)

Teraz pada pytanie: Kto bardziej psuje stosunki polsko-niemieckie? Erika Steinbach, która może święta nie jest, ale przynajmniej poprawna politcznie i jawnie nie działa antypolsko? czy może politycy i media, którzy we wszystkich poczynaniach Niemców widzą antypolskó nagonkę, którą rychło należy nagłośnić potępić? Osobiście wydaje mi się, że to ostatnie. Zatem słowa prezydenta Niemiec, Horsta Köhlera, który mówi, że Polaków należy rozumieć i z nimi rozmawiać, powinny odnosić się także do polskiej strony: zrozumcie Niemców i podejmijcie dialog!

Wbrew pozorom Niemcy nie są już państwem nazistowskim, teraz to także państwo demokratyczne. Nazizm jest dla nich nieprzyjemnym tematem, a mimo tego o nim rozmawiają. Jakże inaczej niż nad Wisłą, gdzie od tematów niewygodnych się ucieka.


[Kategoria: Steinbach]

Ballada o Jareczku

Dzieki poszukiwaniom pewnego internauty o pseudonimie Czater, który zadał sobie trud, aby z różnych źródeł powybierać wypowiedzi premiera wszystkich obywateli IV RP, mam zaszczyt przytoczyć je szerszemu ogółowi. Jarosław Kaczyński ma głos:
"W żadnym wypadku nie zostanę premierem, jeśli mój brat Lech wygra wybory prezydenckie. Byłaby to sytuacja nie do zaakceptowania przez polskie społeczeństwo."
(10.2005)

"Dla mnie raz dane słowo jest święte i sądzę, że dla koalicjantów także..." ("Życie Warszawy", 10 lipca 2006)

"Władza Samoobrony w Polsce to będzie kryzys europejski, dużo większy niż ten austriacki."(Radiowa Trójka, 15 listopada 2002)

"Samoobrona jest tworem byłych oficerów służb bezpieczeństwa. Mój brat, który był ministrem stanu do spraw bezpieczeństwa, dostał raport, z którego wynikało, że grupa byłych oficerów SB założyła Związek Zawodowy 'Samoobrona'. ("Głos Wybrzeża" 18 czerwca 2003)
I dalej:
˝To formacja używana do osłony tyłów tego całego układu i ochrony tego nieporządku, który jest w kraju, i jednocześnie korzystająca z tego nieporządku. To są ludzie, którzy nabrali kredytów i chcą żyć jak przedsiębiorcy, a mają kwalifikacje do kopania rowów".("Głos Wybrzeża" 20 czerwca 2003)

"Cieszę się, że będę na pierwszej linii walki z Samoobroną.
Uważam, że mam dowody na potwierdzenie moich słów i w odpowiednim momencie je przedstawię".(Serwis PAP, 25 marca 2004)

"My w kolejnej kompromitacji i w otwieraniu Samoobronie drogi do władzy w Polsce uczestniczyć nie będziemy, bo proszę zauważyć, że kolejne takie rządy w Polsce jak te, które mamy obecnie, albo te które były w poprzedniej kadencji i mamy do czyniena z Samoobroną przy władzy i naprawdę z
nieszczęściem dla naszego kraju."(Radiowa Trójka, 16 lutego 2004)

"Ja jestem przeciwnikiem mówienia o koalicjach przed wynikiem wyborów. Mamy dwa wyraźne zakazy, które dziś obowiązują w samorządach, a będą też obowiązywać w nowym parlamencie - SLD i Samoobrona. A dziś powinno się powiedzieć odwrotnie - Samoobrona i SLD." (Czat Gazeta.pl, 22 marca 2004)

RMF FM: Czy w przyszłej kadencji Sejmu będzie możliwa sytuacja kiedy partia poprze ludzi mających kłopoty z prawem ?
Lech Kaczyński: "Nie ma takiej możliwości. PIS jest partią ludzi praworządnych, którzy dążą do rozliczeń krzywd. Nie poprzemy nikogo z wyrokiem sądu lub przeciwko komu toczą się sprawy sądowe. To jest sprzeczne z ideałami PIS".
RMF FM: Czyli poparcie dla takiego polityka jak na przykład Andrzej Lepper, gdyby starał się o fotel marszałka jest niemożliwe?
Lech Kaczyński: "Nie ma takiej możliwości. Najwyższe funkcje w państwie muszą sprawować ludzie czyści jak łza. Andrzej Lepper udowodnił, że ma za nic prawo i jest politycznym awanturnikiem. Poparcie PISu dla tego polityka w jakiejkolwiek sytuacji jest nierealne."(RMF FM, marzec 2005)


Dziękuję Czaterowi za znalezienie tak śmiesznego materiału.


[Kategoria: Kaczyński]

Wredni masoni z Banku Światowego

Złośliwość masońsko-żydowsko-lewicowo-globalistycznych organizacji nie zna granic. Wyszydzają, dają po głowach biednej koalicji, łżą. Nieszczęśiom nie ma końca. I jakby tego wszystkiego było mało, to Bank Światowy w swoim raporcie "Doing Business 2007" (jego założeniem jest podpowiadanie przesiębiorcom i potencjalnym inwestorom w jakich krajach najlepiej robi się biznes) umieścił Polskę, a jakże, tylko że umieścił ją na 75-tej pozycji. Bezczelni! Jak mogli zapomnieć o programowych obietnicach PiS! Przecież Jarek Kaczyński wraz bratem i kumplami wyraźnie powiedzieli, że będzie "jedno okienko" dla przedsiębiorców, wpisanie do kodeksów maksymalnych terminów rozpraw sądowych, osobistą odpowiedzialność urzędników za tempo i jakość pracy. Jednym słowem powinniśmy być na pierwszym miejscu! W porządku powiedzieli, ale nie zrobili, ale to nie jest powód, żeby obniżać naszą pozycję w rankingu (spadek w stosunku do poprzedniego roku o 1 punkt).

Ranking obejmuje 155 państw, my na 75-tej pozycji, a więc jest dobrze (moglibyśmy się przecież znaleźć na 150-tej za Erytreą, ale przed Republiką Kongo i Czadem!).

Ta pozycja stawia nas gorzej, niż Pakistan (74), Czarnogóra (70), Namibia (42) czy Armenia (34). A z naszych najbliższych sąsiadów, to lepsi są: Litwa (16), Niemcy (21), Słowacja (36), Rumunia (49), Czechy (52), Bułgaria (54), poza tym Łotwa i Estonia.

Cały raport znaleźć można na stronie www.doingbusiness.org.



[Kategoria: Różne]

Wierzejski - Pierwszy Homoseksualista IV RP?

Daniel Passant w swoim blogu (wpis z 4 września 2006 pt. "Pierwszy gej IV RP") pisze o swoich poszukiwaniach Pierwszego geja IV RP. Poszukiwania były inspirowane, jak twierdzi pan Daniel, wypowiedzią Jarka Bliżniaka w Brukseli. Jareczek kochany twierdził wówczas, że
"W Polsce ludzie tej opcji zajmują wysokie stanowiska w życiu publicznym, i żeby było jasne: to są ludzie także prawej strony, nie tylko lewej."
W blogosferze padły przypuszczenia, że Jarek mówi nawet o sobie samym (brak żony, konkubiny, przyjaciółki; kolega Jarka potwierdził, że chodzili razem na piwo, ale zaprzeczył jakimś kobietom; Leszek zabronił parad równości, bo naoglądał się ich w domu - ogólnie przypuszczeń i argumentów potwierdzających Jarosławowy homoseksualizm było wiele).

Rozpocząłem zatem własne małe poszukiwania. O ile poszukiwania Daniela Passanta padły na Eltona Johna, o tyle moje wyłoniły nową, zupełnie nieoczekiwaną postać. Zwyciężcą jest Wojciech Wierzejski z LPR. I co zatkało pewnie wszystkich? Kto przypuszczałby, że Pierwszy homofob IV RP jest ukrytym homoseksualistą? Otóż dużo wskazuje, że tak właśnie jest! Na poparcie mej hipotezy możemy zapytać się wszechwiedzęcego Google. Wystarczy wpisać hasło pedał (przepraszam wszystkie osobo o nieheteroseksualnej orientacji za to wulgarne słowo), a wynikiem będzie pan Wierzejski.

Dla leniwych gotowe zapytanie, które wystarczy kliknąć: Pierwszy gej (homoseksualista) IV RP.


[Kategoria: LPR Wierzejski]

5.9.06

Nowa rządowa specjalizacja

W poprzednim wpisie poruszyłem temat jednej cech charakteru naszego miłościwego Jarosława Kaczyńskiego, dla wyznwaców po prostu Jarka, a mianowicie zgodności. W jeszcze i wcześniejszych postach ("Koalicja na krawędzi" i "Koalicja na krawędzi cz. II. LPR nie chce być gorsza") zastanawiałem się nad tym, jak postąpi PiS (o przepraszam Jarek, wiadomo, co za PiSem stoi) w odniesieniu do żądań Leppera i Giertycha. Nie wątpiłem, że się ułoży, sądziłem tylko, że pójdzie im częściowo na rękę i wykorzysta "ciemne" argumenty w zakulisowej rozmowie, na zasadzie wzajemności (wy mnie szantażujecie, to ja też was zaszantażuję). Tak przynajmniej uczyniłbym ja. Widać jednak, że albo ja jestem kiepskim strategiem, albo miernotą jest Jarek. Ale jak bliżej się całej sprawie przyglądam, to widzę, że jednak Jarek ma łeb na karku. Nie tylko uchronił koalicję przed rozpadem; nie tylko wspaniałomyślnie porządzi wraz z rodziną i Lepperem, ale także nie zaniecha walki o "kotwicę budżetową." Budżet zachowany, nie będzie deficytu większego niż zaplanowane 30 mld złotych. Nie będzie, bowiem Jarek wpadł na fantastyczny pomysł. No dobra nie on, tylko Amerykanie, ale co z tego przecież i tak cięgnie z ich pomysłów ile wlezie. A tym pomysłem jest ni mniej, ni więcej tylko "kreatywna księgowość."

Chcecie, Lepper z Giertychem pieniędzy? Proszę bardzo! Zapiszemy, że będą wyższe dochody. A ile chcecie? 3 miliardy? Dobra, akurat się tyle znalazło! Po spocie wyborczm Reagana do Polski zawitała także kreatywna księgowość. I wilk syty (Lepper, Giertych) i owca cała (kotwica budżetowa).

Jak się w przyszłym roku okaże, że wzrost PKB będzie niższy niż Jarek zakładał, to wina zostanie zrzucona na..., no właśnie, na co? Na przeklętą Europę, że nie chce się rozwijać? Na ministra Kluzę, że podjął się dopisywania kilku liczb? Czy na obywateli III RP, że są tak leniwi, że robić im się nie chce i dlatego wzrost jest niższy, aniżeli planowano. Do tego dojdzie układ, łże-elity i oczywiście Niemcy, którzy tylko na to czekają (wraz z masonami i żydokomuną).


[Kategoria: Kaczyński]

Premier Jarek K. człek zgodny i spokojny

Nawiązując do wypowiedzi niejakiego P. Gosiewskiego, można z ręką na sercu stwierdzić, że "premier jest osobą spokojną i zgodną." A zatem musimy pogrozić paluszkiem PO.

Jarosław I Spokojny

To replika na spot Platformy Obywatelskiej. Co ci opozycyjni szubrawcy uczynili?! Pokazali tak spokojnego i cichego człowieka, jak miłościwie panujący nam obecnie Prezes RM, jako rozwrzeszczanego, polującego na śpiące dzieci konusa. Ok, wysoki nie jest, więc z tym ostatnim to prawda. Ale z tymi ostatnimi? No może dzieci też nie lubi, woli koty. Na pewno nie przepada za kobietami, no ale matką już chyba nie pogardzi.

Co do samego spotu, to mam dwojakie uczucia:
  • Jeżeli to dopiero początek działań, które będą w jakiś sposób przedstawiać program, rozwiązania PO i pokazywać "rzeczywistość polityczną", to mogę stwierdzić, że może zapowiadać się ciekawie.
  • Jeżeli jednak to jedyny spot, albo reszta będzie w podobnym tonie (brak wskazania na program, a tylko same hasła), to zapowiada się marna kampania. Może się nie przysłużyć osięgnięciu zamierzenego celu.
Jarosław I Zgodny
To jest całkowita prawda. Na żądania partnerów koalicjnych, Jarek zgodził się. Ale o tym w następnym poście. C.D.N.

[Kategoria: Kaczyński]

4.9.06

Koalicja na krawędzi cz. II. LPR nie chce być gorsza

Po sobotnich wypowiedziach doskonale opalonego przewodniczącego o napięciach wewnątrzkoalicyjnych, zastanawiałem się czy LPR wykorzysta sytuację dla swych celów czy będzie siedziała cicho. Raczej byłem skłonny stwierdzić, że będzie cichutko stała za bliźniakami, więc gdy dzisiaj przeczytałem, że LPR idzie za ciosem Samoobrony i także domaga się zmian w budżecie, to lekko się zdziwiłem. O ile o zapędach Leppera wiadomo, więc jego żądania nie są nowością, o tyle postawa LPR, dotychczasowego cichego koalicjanta (może z wyjątkiem kwestii matury) jest pewnym zaskoczeniem.

Jednakże to Samoobrona jest dla mnie większą niewiadomą niż LPR. SO dobrze wprowadza w błąd przeciwnika, a LPR wydaje się bardziej koniunkturalne (to również jest niebezpieczne, ale nie tak jak w przypadku Samoobrony).

I znowu spoglądając z pozycji strategii można wyciągnąć pewne wnioski. LPR nie ma poparcia takiego jak choćby SO. Sprawa pozyskania młodego elektoratu spaliła na panewce, albo w najlepszym razie odniosła niewielki sukces (kwestia amnestii maturzystów). Jednak jako Edukator, Roman może pozyskać nową grupę społeczną, tym razem silniejszą i równie potężną jak rolnicy, a mianowicie nauczycieli. Walka o budżet na tym odcinku może być zawzięta, moim zdaniem zawziętsza, aniżeli Samoobony. Roman traci poparcie (Nie)Naszego Radia (sprawa z WBR i możliwość spłaty zobowiązań w wysokości 500 tys. złotych przez o. Rydzyka, napewno nie wpłynie korzystnie na wzajemne stosunki). Musi zatem szukać sprzymierzeńców, a nanturalny wybór pada na nauczycieli.

Budżet 2007, to znakomita okazja. Jeżeli PiS zgodzi się na zmiany w wydatkach, to LPR go poprze i koalicja przetrwa (przynajmniej do następnego budżetu 2008). Jeżeli PiS będzie oporne, to Liga budżetu nie poprze i dojdzie do nowych wyborów w 2007. W następstwie może nie powstać rząd większościowy i koniec z IV RP. Mamy zatem do czynienia z klasycznym szantażem politycznym. Co zrobią Kaczki? To pytanie za 100 punktów.

Osobiście wystawiłbym Kurskiego, jako straszaka na LPR (sprawa WBR dla przypomnienia) i skierował Anioła zemsty w postaci Ziobra (uwaga: ta sama afera - WBR). To byłyby moje atuty przeciw LPR. Również rowadziłbym jednoczesne negocjacje z Lepperem i Giertychem (klasyczny dylemat więźnia) z uniemożliwieniem komunikacji pomiędzy nimi (jest to możliwe, przecież Kaczyński jest jeden w dwóch postaciach). Poszedłbym na pewne ustępstwa. Częściowo zapomniałbym o obietnicach danych wyborcom w sprawie "Taniego państwa" (także nie sprawiłoby to problemu, przecież się już przyzwyczaili). Jednocześnie ciemn lud, tj. obywateli IV Rzeczypospolitej zapewniłbym, że "co się odwlecze, to nie uciecze."

A co wy sądzicie o tym impasie? Jak PiS z tego wyjdzie? Pokonany czy obronną ręką?


[Kategoria: LPR Giertych]

Koalicja na krawędzi?

Odnosząc się do pewnego ciągu zadziwień, z jakimi zostałem skonfrontowany po powrocie z urlopu, dochodzi wiadomość o prawdopodobnym rozpadzie koalicji rządzącej i przedterminowych wyborach do Sejmu.

Znając władzożerność przewodniczącego, wielkiego amatora solarium, zdziwił mnie tylko fakt, że spięcia na linii PiS-SO pojawiły się tak późno. Z drugiej strony, jeśli spojrzę na tę sprawę okiem stratega, to moment jest w zasadzie najbardziej odpowiedni. Do wczoraj równie mocno martwił mnie brak spięcia i dziwna potulność LPR w stosunku do partii bliźniaków (ale o tym w następnym poście).

Dotychczasowe działania Leppera to wykład z klasycznych strategii militarnych. Najpierw "pozyskiwanie przychylności poddanych", czyli zabieganie o poparcie rolników (walka ze skutkami suszy, wysępienie pozycji w budżecie), jednej najpotężniejszych grup społecznych w Polsce. Następnie niesprzyjający klimat polityczny dla PiSu (możliwość porażki w przedterminowych wyborach sejmowych, albo w najlepszym razie niemożność stworzenia większościowego rządu). Istnienie dosyć silnej opozycji (jeśli nie razem, to z osobna). W sumie argumenty przemawiają na rzecz Samoobrony. A zatem jest to moment dobry dla przeforsowania własnego zdania.

Utrzymanie koalicji może więc okazać się "być albo nie być" dla PiSu. Zresztą wypowiedzi Gosiewskiego to poświadczają. A co stoi za działaniami SO? Moim zdaniem to zwiększenie szansy na władztwo lokalne, utrwalenie wizerunku Samoobrony, jako partii opiekuńczej i poszerzenia pola działań dla dalszego knucia.

Jednakże PiS może nie dać sobie w kaszę dmuchać. Optuję więc za tym, że Samoobrona zrezygnuje z części swych żądań i koalicja rzeczywiście wytrwa do końca (ze stratą dla obywateli i korzyścią dla ciemnego ludu.)


[Kategoria: Samoobrona]

Kolejna nagonka

Witam ponownie po przerwie. Przez blisko trzy tygodnie byłem pozbawiony jakichkolwiek informacji z polskiej sceny politycznej. Domyślałem się, że po moim powrocie z urlopu zostanę ponownie skonfrontowany z jakąś aferą, mniejszą lub większą. Jednak rzeczywistość przerosła oczekiwania. Nie tylko na mnie "czekała" nowa afera (Romek Giertych i WBR), ale i małe zniesmaczenie. Właściwie nie powinienemm się dziwić, że Wszechpolacy z Romkiem na czele (znowu on?) zszargali dobre imię Kuronia. Rodzina takich koniunkturalnych polityków, jak Giertychowie, nie powinna mnie dziwić swymi działaniami. A jednak zadziwiła. Osobiście nie widzę nic złego w negocjacjach Kuronia z SB. Wszak negocjacje to nie współpraca. Widocznie wg Giertycha najlepiej siedzieć cicho i potulnie godzić się z władzą. W ten sposób zajdzie się dalej i wyjdzie lepiej. Co zresztą widać na przykładzie klanu Giertychów. Pomijam zatem dalszy komentarz do "sprawy Kuronia", nie warto. Ludzie działający na rzecz demokracji w PRL-u i tak wiedzą swoje.

Ale widać, że uganianie się za ludźmi, którzy mają moralny wkład w ludzkość, to ulubiona zabawa w IV RP. PiS ma Grassa, LPR Kuronia, a kogo wybierze sobie Samoobrona?


[Kategoria: Giertych]